Skomentuj :)

Wyraź swoją opinie na temat bloga, czy też rozdziału. Niezależnie od tego, czy będzie to opinia negatywna, czy też pozytywna. Każdy komentarz pozostawiony tutaj, zostawia za sobą ślad będący motywacją do dalszego pisania. Jeżeli posiadasz swój blog, możesz podesłać link do niego wraz z komentarzem. Z chęcią przyjdę z wizytą i pozostawię opinię po sobie.

wtorek, 19 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ XIX

Witam...

Was kochani po długiej przerwie. Już tłumaczę dlaczego po tak DŁUGIEJ... Otóż, miałam okres nieustannego chorowania, a co za tym idzie? Oczywiście nieobecność w szkole! Musiałam się naprawdę sporo pouczyć, dlatego nie miałam czasu na pisanie. Poza tym, sama musiałam przeczytać opowiadanie na nowo, aby w ogóle rozumieć jego sens. Czytając, zdałam sobie sprawę, że to co ja w ogóle tutaj "TWORZĘ" jest po prostu beznadziejne. Będę musiała poprawić wszystkie rozdziały, ale to trochę potrwa, dlatego prezentuję wam mój najgorszy rozdział w historii tego bloga. JEST PRZEJŚCIOWY, dlatego nie bierzcie go jakoś szczególnie pod uwagę, a już na pewno nie myślcie, że dalsze rozdziały będą wyglądały podobnie. Absolutnie nie.
Jeszcze raz przepraszam za nieobecność i za to, że ciągle obiecuję i obiecuję, ale nie mogłam inaczej.

Pozdrawiam
Nilkrokusy ;)

___________


     Przez kilka kolejnych dni, a nawet tygodni, Hermiona odczuwała ogromne zawstydzenie. Cała ta sytuacja nad jeziorem bardzo ją zestresowała i… onieśmieliła? Zdecydowanie tak. Nie miała pomysłu jak witać się z Malfoyem, jak reagować na jego zaczepki, a przede wszystkim jak z nim rozmawiać! Od zawsze byli stawiani w kategorii wrogów, jak mogli stać się przyjaciółmi? Tego nie rozumiała. Faktem jest to, że już od dawna nie patrzyła na niego tak jak przed laty, ale mimo tego, czuła się dziwnie. 
     Malfoy natomiast czuł się absolutnie swobodnie, nie przejmował się tym dziwnym splotem okoliczności i zachowywał się jak… on sam. 
     Podczas jednej z lekcji numerologii, Malfoy postanowił coś zmienić. Nie czuł się dobrze w towarzystwie tej innej Granger. 

     -Przestaniesz się burmuszyć? - zapytał szeptem.

     Hermiona odłożyła swoje pióro na bok i spojrzała na niego surowo. W końcu była lekcja, a ona musiała się na niej skupić. 

     -Wcale się nie burmuszę - wymamrotała. 

     -Uważam, że to śmieszne - zachichotał. - Przecież nic takiego się nie stało. Zachowuj się normalnie - wyszeptał.

     -A ja uważam, że śmieszne jest to, że ty uważasz, że ja się naburmuszyłam - odpowiedziała.

     -To jaka jesteś? 

     -No normalna! - powiedziała zbyt głośno jak na miejsce, w którym się znajdowali. 

     -Ostatnia ławka! - zaświergotała profesor Vector. - Co wy tam robicie?

     Hermiona jęknęła. 

     -Kłócimy się - poinformował Malfoy. 

     -Wcale się nie kłócimy! - oburzyła się Hermiona. 

     -Kłócimy - odrzekł Malfoy. 

     Profesorka patrzyła na nich jak na wariatów. 

     -Wcale nie, Draco! - Hermiona uśmiechnęła się sztucznie i próbowała opanować sytuację. 

     -Teraz z ciebie taki pieszczoch? - zdziwił się chłopak. 

     Hermiona była pewna, że po klasie przemknęło cichutkie „uuuuu”. Rozejrzała się zażenowana i dostrzegła purpurowego Rona. Na jego widok sama się uśmiechnęła. 

     -Proszę o spokój - wysapała wściekła nauczycielka. 

     Oboje skinęli głowami. 

     Lekcja nie trwała długo. Mimo tego, że Malfoy przestał ją zaczepiać i zagadywać, nie potrafiła się skupić. W głowie miała zbyt dużo myśli i niewyjaśnionych słów. 
     Kiedy oboje opuścili pracownię, szli ramię w ramię, nie odzywając się do siebie. Chyba byli obrażeni… Chyba. 

     -Co robimy dziś po południu? - zapytał Malfoy. 

     Teoretycznie to pytanie powinno ją zdziwić, lub zaskoczyć, ale praktycznie wcale tak nie było. Blondyn od dawna próbował spędzać z Hermioną jak najwięcej czasu. 

     -Co chcesz - burknęła. 

     -A ty co chcesz robić? Blaise ma dzisiaj trening, a Pansy i Potter chyba próbują się uczyć - wyjaśnił. 

     -Co znaczy „próbują”? - Odwróciła głowę w jego stronę. 

     -Chyba nie sądzisz, że Pansy zmarnuje popołudnie na naukę? - zaśmiał się. 

     Hermiona spojrzała na niego z niezrozumieniem. 

     -Ohh - jęknął. - Pójdziemy na trening ślizgonów - zadecydował. 

     Tkwiąca w niej niezręczność, zamiast maleć, wciąż wzrastała. Budziła się na nowo, jakby każde słowo wypowiedziane przez tego chłopaka sprawiało, że odczuwała chwilę pocałunku ciągle i ciągle. Bez przerwy. Bez ustanku. 
     Czuła, że powoli zaprzepaszcza szanse na ich wspólną przyjaźń. I nie mogła pojąć własnej niezręczności. Dlaczego delikatny całus, który uchodził za nawet przyjacielski, aż tak ją naelektryzował?
     Gdyby nie wstydziła się swoich myśli, albo chociaż dopuszczała je do własnej świadomości, bez wątpienia by stwierdziła, że wieczór balu, który spędziła z Malfoyem, był jednym z najlepszych momentów w jej życiu. 
     Jakież to idiotyczne! Ocierać się o obcowanie z istnym bóstwem! Tak powiedziałby Malfoy… Ale nie poruszał tego tematu. Najwyraźniej uznał go za nieistotny. Ona nie. Uwzględniała ową prawdę, a to, że twarz blondyna nawiedzała ją we snach, to już inna, odległa sprawa. 
     Myślała, że normalne stosunki, takie jak przedtem, nieco ostudzą świadomość tej jakże cudownej omyłki. Mimo tego, nie potrafiła być oziębła. Nie dla niego. 

     Kiedy oboje znajdowali się na boisku, poczuła się nieco lepiej. Widząc swojego czarnoskórego przyjaciela, snującego między pętlami na miotle uspokoiła się do poziomu… unormowanego. 

     -Dlaczego zrezygnowałeś z latania? - wypaliła. 

     Spojrzał na nią zszokowany. 

     -Wiesz, to nie dla mnie - stwierdził, drapiąc się po głowie. 

     -Nie dla ciebie? - prychnęła. - Grasz świetnie! 

     -Ouuu, dzięki Granger, ale nie masz racji - zaśmiał się złośliwie. 

     Policzki Hermiony poróżowiały. 

     -Nie miałam na myśli… Nie to, wiesz, że nie jestem fanką tego sportu i nie mnie to oceniać - wydyszała. - Ja po prostu nie chciałam ci sprawić przykrości.

     Malfoy spojrzał na nią smutnym wzrokiem.

     -Nie obraź się, nie o to mi chodziło… 

     Malfoyowi nie było wcale przykro. Doskonale wiedział, że w roli szukającego nie sprawował się najgorzej. Niestety widok zmieszanej Granger był dla niego zbyt kuszący. Jej komplementy, zmieszane z obelgą… Mmm.

     -Podobam ci się! - Szturchnął ją łokciem w żebro. 

     -Ałaaa! To mnie boli palancie! - wrzasnęła. - I nie, nie podobasz mi się - stwierdziła i przyśpieszyła krok. 

     -Na miotle, to miałem na myśli - powiedział z zażenowaniem, idąc za nią.

     Nagle przed nogami Malfoya wylądował Blaise Zabini w zielonym stroju do quiddicha. Jako ścigający prezentował się zdecydowanie bardziej dojrzale i mężnie. W stroju do gry jego ostre rysy twarzy były bardziej wyeksponowane, a ciemna skóra idealnie współgrała z ciemnym odcieniem zieleni.

     -No proszę, Draco, a wy tutaj? - Udał zdziwionego. - Myślałem, że razem z Hermioną…

     -Zamknij się - uciszył go blondyn. 

     -Przestań i nie denerwuj się - zagruchał czarnoskóry. Najwidoczniej sprawiał wrażenie dojrzałego tylko z pozoru. 

     Malfoy mimowolnie się uśmiechnął. Tylko Hermiona pozostawała nie w sosie.

     -Twój seksowny uśmiech zwiastuje kłopoty, czyżbym sobie nagrabił? 

     -Możesz mi powiedzieć co ty w y r a b i a s z? - zdenerwował się Draco. Żarty przyjaciela zaczęły go nieco drażnić.

     -Mam dobry humor - odparł Zabini.

     -Zatem masz dobry humor… W zasadzie każdy kretyn to zabawna istota - prychnął Malfoy, wymijając Zabiniego.

     -Tak i wiesz co? Podobno wesołość udziela się bardzo łatwo, dlaczego tobie idzie to gorzej, gburze? - zapytał, niby to z oburzeniem. 

     -Zaraźliwe to są choroby, mój poczciwy przyjacielu, a nie twój piskliwy skrzek - odpowiedział. 

     -Mów co chcesz, ja swój głos odbieram jako bardzo melodyjny - stwierdził obrażony. - Ale chyba nie to sprawiło, że masz taki gówniany nastrój, czyżbyście się właśnie żarli, a ja wam przeszkodziłem? - Zabini przeniósł wzrok na Hermionę, która właśnie machała do innych ślizgonów sunących na niebie. 

     Malfoy wyglądał na zdezorientowanego. 

     -Nie, albo w sumie to tak - klasnął w dłonie. - My ciągle to robimy. 

     -Żartujesz? Hermiona się uśmiecha, tak więc wnioskuję, że nie doszło do żadnej jatki - Pokręcił głową. 

     -Tak, masz rację, nie doszło i dlatego jestem wściekły, a teraz, błagam cię, idź, leć, czy cokolwiek innego, jak najdalej ode mnie - powiedział na odchodne i pośpiesznie dogonił Hermionę, która zajmowała miejsce na trybunach. 

     -Dlaczego zostawiłaś mnie z nim sam na sam? - huknął. - Nie widzisz, że ma…

     -Doskonały humor? Oczywiście, że widzę! - żachnęła się. - Właśnie dlatego zostawiłam was samych. 

     -Świetnie, bo ten pajac właśnie zepsuł moje dobre samopoczucie - burknął.

     -Ciekawe, myślałam, że pajac z pajacem zawsze się dogadają, jesteś unikatowy Malfoy - zaśmiała się. 

     -I bystry, seksowny, uprzejmy, zabawny… - wymieniał z zadowoleniem. 

     -I denerwujący… - sarknęła z rozmarzeniem. 
     -Tak samo jak ty, widzisz jak do siebie pasujemy? - odpowiedział sarkastycznie. 

     -I to jeszcze jak, dziwię się, że jeszcze nie zostaliśmy małżeństwem - prychnęła. 

     -Masz rację! Zróbmy to! - powiedział z podekscytowaniem. 

     Hermiona wywróciła oczami. 

     -Granger, zauważyłaś, że tego tematu jeszcze n i e omawialiśmy? - Poklepał ją po dłoni i poczuł jak po jej ciele przechodzą ciarki. - Ouuu, Granger!

     Dziewczyna szybko wyrwała ręce z jego uścisku i wsadziła je z powrotem do kieszeni. Spojrzała na niego karcąco. 

     -Kretyn!

     -Kretyn, który podnieca cię na tyle, że mógłby zapłodnić cię samym spojrzeniem - mruknął.

     -Tak się nie da, to po pierwsze, a po drugie to co mówisz jest idiotyczne, więc lepiej nie rób z siebie prawdziwego idioty i bądź cicho - zagrzmiała. - Przyszłam tu, żeby obejrzeć mecz, na który sam mnie zabrałeś, a teraz jeszcze mi w tym przeszkadzasz! 

     -No już Granger, nie katuj się. Te nerwy… - westchnął. 

     Hermiona już nie odpowiedziała. Była zajęta przypatrywaniu się ślizgonom na miotłach, którzy bardzo zgrabnie podawali sobie kafla, a nowy szukający - Jacob Freedom, wędrował ponad nimi, niczym jaskółka. 

     -Jacob - prychnął Malfoy pogardliwie. 

     Hermiona spojrzała na niego z ukosa. Na jego policzkach rozlewały się różowe plamy, najwidoczniej był zły. 

      -Jesteś zazdrosny? - zapytała. -Podobno sam zrezygnowałeś z quidditcha. 

      -Zazdrosny? Ja, zazdrosny? - parsknął. - Jacob to po prostu głupie imię. 

      -Jasne - zaśmiała się. - I wcale nie jest głupie. 

      -Podoba ci się imię Jacob? - wzdrygnął się. - Może podoba ci się sam Jacob? Hmm? 

      Spojrzała na niego z oburzeniem.

      -Jak zwykle coś wymyślasz! - warknęła. - Jest na trzecim roku! 

      -I co z tego? - prychnął. - Chociaż… ja na trzecim roku wyglądałem jak mężczyzna, a on? 

      Spojrzał na czarnowłosego chłopaka, który właśnie wisiał w powietrzu i rozglądał się w poszukiwaniu złotego znicza. 

      -I byłem popularny - stwierdził z dumą. 

      Hermiona wybuchła śmiechem.

      -Byłeś znany tylko i wyłącznie ze swojej głupoty - powiedziała. - Pamiętasz jak NA TRZECIM ROKU, popłakałeś się, bo Hardodziob delikatnie drasnął ci rękę? - wypomniała mu. 
      Malfoy wpatrywał się w nią intensywnie. Był niemal oburzony jej wspomnieniami. 

     -Delikatnie?! Czy ty jesteś poważna? Omal nie straciłem ręki! - zagrzmiał. 

     -Oczywiście, że delikatnie! I daj spokój, myślisz, że nikt nie widział tego, że udajesz? - prychnęła i ponownie spojrzała na boisko. 

     -Łamiesz mi serce Granger! Kpisz sobie ze mnie czy co? - Malfoy wstał, aby móc jeszcze mocniej gestykulować. 

     -Jak będziesz miał serce, to możemy na ten temat porozmawiać - stwierdziła szorstko. - Mógłbyś się odsunąć? Nic nie widzę - poprosiła niezbyt uprzejmie. 

          
     -To twoja kara - odparł. - Przykro mi, ale dziś nie pooglądasz sobie Jacoba - zagroził.

     -Mnie bóg już wystarczająco ukarał. 

     -Doprawdy, niby jak? 

     -Twoją osobą! - Hermiona również wstała. - Malfoy, odsuń się! 

     -Nie. 

     Podeszła bliżej, wyciągnęła przed siebie ręce i pchnęła go mocno w tył. 

     -Granger! - ryknął Malfoy. 


    Zanim stracił równowagę złapał za jej ramię, przez co oboje wylecieli poza granice trybun. 

_______

Ps. Przeczytałam go właśnie jeszcze raz i jest mi strasznie wstyd. Niestety nie dam rady na dzień dzisiejszy napisać nic więcej. Wybaczcie.

15 komentarzy:

  1. Haha, nie masz się czego wstydzić. Ten rozdział jest niesamowicie zabawny, mimo, że niedługi. Te rozmówki Draco i Hermiony, w Twoim wykonaniu są genialne. :)
    Czekam na więcej. Dużo weny!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uffff! Dziękuję bardzo! :D
      Następny będzie lepszy! Obiecuję!

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba :) uwielbiam takie docinki w wykonaniu Hermiony i Draco momentami śmiałam się na głos :D
    Czekam na kolejne rozdziały i życzę dużo weny :)
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :D
      Kolejny rozdział pojawi się o wiele szybciej :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Przyznam szczerze, że nie miałam jeszcze okazji przeczytać tego bloga. Dziś to nadrobie!
    Od kilki dni chodzi za mną coś zabawnego ale na poziomie i twoje opowiadanie właśnie takie się wydaje!
    Cóż, dzisiejszy wieczór spędze z emocjonalnie zmanipulowanym narcyzem:)
    Pozdrawiam Letothers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście zapraszam! :)
      Nie zniechęcaj się początkowymi rozdziałami, nie ukrywam, że są wręcz KOSZMARNE.

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Rozdział wspaniały! Wszystkie również... Ciekawe co będzie dalej ? Jak zaczęłaś zapach po tobie owszem jest fajny, ale się popłakałam że nie będziesz tego bloga prowadzić, a tu taka niespodzianka! Życzę dalszej weny w obu blogach !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo dziękuję bardzo! Nieee, bloga doprowadzę do końca na pewno :) Nie martw się!

      Pozdrawiam :*
      Nilkrokusy

      Usuń
    2. Cześć! Odpowiadam na to bo to moje poprzednie konto.
      I takie małe pytanie... Jesteś tu jeszcze autorko?
      Przykro mi jest bardzo z powodu iż blog nie jest już prowadzony od ... Prawie trzech lat co prawda dalej tu czasami zaglądam z nadzieją że w końcu pojawi się rozdział. Lecz chyba się nie doczekam :(
      nie raz się popłakałam że śmiechu przy tym blogu... Będę go miło wspominać mimo że nie jest skończony :(
      Pozdrawiam z utęsknieniem ����

      Usuń
  5. Weszłam na Twojego bloga, bo zauważyłam piękny nagłówek i jeszcze lepszy tekst na belce! Bomba. Sam rozdział jest lekki, nie ma tutaj specjalnie wysublimowanej fabuły, ale myślę, że dla kogoś kto chce trochę odpocząć po tygodniu i specjalnie nie myśleć - po prostu się zrelaksować, na pewno będzie odpowiedni. To już XIX rozdział, więc trudno mi powiedzieć cokolwiek więcej, bo nie wiem jak kreowałaś postacie od początku, dlatego już nie marudzę! Pozdrawiam ciepło,
    precious-fondness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! :D
      Tak, idealnie mnie zinterpretowałaś! Opowiadanie od początku nie niosło za sobą jakiejś super fabuły, tak było zaplanowane :D Akurat ten rozdział jest nadzwyczaj lekki, ponieważ miałam długą przerwę i trochę mi nie wyszedł. Poza tym, ze wstydem przyznaję, że pierwsza połowa tego opowiadania była koszmarna...

      Pozdrawiam! :*
      Nilkrokusy

      Usuń
  6. Ten rozdział taki przyjemny, idealny na wyluzowanie się po ciężkim tygodniu, jakby stworzony dla mnie! :D
    Czekam na więcej i pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć Kochana. Czekam i czekam na ten rozdział. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wszystkich przepraszam za nieobecność. Od przyszłego tygodnia zaczynam znowu pisać, także rozdział niedługo!

      Pozdrawiam!! <3 :D

      Usuń