Skomentuj :)

Wyraź swoją opinie na temat bloga, czy też rozdziału. Niezależnie od tego, czy będzie to opinia negatywna, czy też pozytywna. Każdy komentarz pozostawiony tutaj, zostawia za sobą ślad będący motywacją do dalszego pisania. Jeżeli posiadasz swój blog, możesz podesłać link do niego wraz z komentarzem. Z chęcią przyjdę z wizytą i pozostawię opinię po sobie.

sobota, 5 grudnia 2015

ROZDZIAŁ II

Tydzień później Hermiona znajdowała się na dworcu, gdzie czekała na Ginny, Rona i Harrego, pomimo długich poszukiwań nie znalazła ich, więc postanowiła usadowić się w jednym z wolnych przedziałów. Zza szybki w drzwiach do swojego przedziału dostrzegła platynową czuprynę, rozwichrzonych kędziorów. Malfoy wtarabanił do środka z jakąś dziwną klatką, którą trzymał w prawej dłoni i zapytał obojętnym głosem:

-Widziałaś Zabiniego?

-Nie i wynocha stąd. -Warknęła.

Draco zaśmiał się przez chwilę i zaraz potem zniknął za drzwiami. Hermiona niedługo po tym zasnęła na siedzeniu, tuląc swojego rudego kocura jakby był pluszowym misiem.
Obudził ją ożywiony skowyt trzpiotek ze Slytherinu, które najwyraźniej były bardzo rozczulone. Hermiona postanowiła zobaczyć co się dzieje i wyszła na korytarz gdzie ujrzała chłopaka z małym kotkiem w objęciach. Kiedy uświadomiła sobie, że osoba, którą widzi to młody Malfoy, niemal zawyła ze śmiechu. Ten natomiast obrzucił ją morderczym spojrzeniem i kontynuował pieszczenie futrzaka o platynowej sierści. Najzabawniejsze było to, że owy sierściuch, na pozór wyglądał jak głowa Malfoya. Stwierdziła, że zaczyna się jej robić niedobrze od tej żenującej scenki, więc postanowiła wrócić do swojego przedziału. Dziesięć minut później, przez drzwi wmaszerował oburzony Draco, który trzymał z skórę jej kochanego Krzywołapka. Poderwała się na nogi i już chciała wyrwać mu go z objęć, kiedy nie zdążyła, ponieważ cisnął w nią zwierzątkiem:

-Bierz swojego napalonego Krzyworyja od mojej Lucretii! -Krzyknął, a w jego oczach budziła się żądza mordu.

-Lucretii? O czym ty mówisz?! -Wydarła się równie głośno, jak on kilka sekund temu.

-O mojej kotce, i nie zapominaj z kim rozmawiasz. -Odpowiedział bardzo spokojnie. To do niego podobne, potrafi stłumić emocje w kilka sekund, przed chwilą panował w nim mord i złość, a teraz jak gdyby nigdy nic odpowiada, w dodatku z ironicznym rechotem na twarzy. Kiedy zauważył, że wpatruje się w niego jak ciele w malowane wrota dodał:

-Granger, twój skretyniały kocur właśnie robił doświadczenia seksualne na mojej niewinnej, małej Lucretii.

-To niemożliwe. Krzywołapek by czubkiem pazurka nie dotknął twojej kotki.- Oznajmiła go.

-Granger, ja wiem, że moja Lucretia ma w sobie magnetyczny seksapil, który odziedziczyła po swoim właścicielu, ale opanuj swojego Krzywonoga, bo inaczej będę musiał nałożyć na niego areszt o próbę gwałtu.- Zironizował.

-Włosy też wyssała wraz z mlekiem swojego‚ ’’ojca’’?- Zaśmiała się z nutą pogardy. Ten człowiek ją naprawdę bawił, był taki żałosny, melodramatyczny i zapyziały, że potrafił ją doprowadzić swoim zachowaniem do łez.

-Nie bez powodu wybrałem właśnie ją. -Odpowiedział pewnym głosem. -Widzę, że ty też nie Granger. Powinnaś bardziej dbać o rude kłaki swojej pociechy, zauważyłem, że ma pchły - Roześmiał się z satysfakcją, kiedy zobaczył jak Hermiona reaguje na jego słowa.

-Wynocha! Wynocha, ale to już. Nie chcę cie więcej widzieć! -Wpadła w furie.

-Narazie Granger. -Powiedział obojętnie i poszedł do swojego przedziału, gdzie jak zwykle w porę obiadową czekała na niego jego kotka.

-No chodź perełko, czas coś zjeść. -Powiedział przesyconym czułością głosem, co dla Blaisa siedzącego obok było bardzo dziwne. Posadził Lucretie na stoliku, a po chwili przywołał do siebie flambirowane naleśniki, które były obiadem dla kota. Tak, dla KOTA.

-Stary ty się zakochałeś w tym kocie? -Zapytał ostrożnie. Szczerze nie zdziwiłoby go to zbytnio, sądząc po tym jak jego przyjaciel odnosi się z tym żyjątkiem.

-W pewnym stopniu tak. -Odpowiedział spokojnie na co Blaise wyszczerzył gały. -Daj spokój Zabini! To jest mój kot uważasz, że można czuć pociąg seksualny do zwierząt?! -Zapytał oburzony, poirytowało go to, że jego kumpel uważał go za porąbanego zoofila.

-Najwyraźniej. Z reszta nie ważne, zaraz wysiadamy. Zbieraj manatki. -A miał na myśli jego kuwete, transportówke, drapak i inne dziwne, cacka dla kotów. Czyj jak czyj, ale kot Malfoya miał naprawdę szlacheckie życie. Fioletowo-różowa, kosztowna obroża, pokryta delikatnym futerkiem, zwisającymi perełkami i diamencikami, ze złotą przywieszką w kształcie koła, z kokardką z tego samego tworzywa, na której widniał symbol rodu Malfoyów, a tuż pod nim wygrawerowane imie kotki robiła ogromne wrażenie. 

   ***

Kiedy już wszyscy uczniowie zasiedli przy stołach w Wielkiej Sali, Minerwa McGonagall zabrała głos:

-Drodzy uczniowie! Związku z tegoroczną reformą, jaka będzie miała miejsce w Hogwarcie chciałabym przydzielić nowe domy poniektórym uczniom. 

Kobieta wyciągnęła z kieszeni swojej szaty zwój pergaminu i przystąpiła do wyczytywania nazwisk, które miały znaleźć się w Slytherinie i Gryffindorze.

-Panne Granger, Brown, Greengres, Bulstrode oraz pana Finnigana, Jordana, Higgsa
 i pana Notta zapraszam do swojego gabinetu po zakończeniu uroczystości.

Wokół stołu Gryfonów i Ślizgonów panował harmider, oprócz wyczytanych osób i pewnej dwójki ślizgonów, nikt nie miał pojęcia co ta reforma obejmuje. Jako że miedzy Gryffindorem, a Slytherinem ostatnimi czasy panowała pożoga wojenna, bez względu na cokolwiek chciano zapobiec napiętym stosunkom, dlatego dyrektor postanowił zaaranżować w to bezpośrednio uczniów. Po zakończonej uczcie cała ósemka udała się do gabinetu profesor McGonagall.

-Wejdźcie moi drodzy.- Usłyszeli głos czarownicy zza drewnianych, lekko spróchniałych już drzwi do jej gabinetu.- Mam nadzieje, że oswoiliście się z zaistniałą sytuacją i nie będziecie mi robić wyrzutów, ponieważ to wszystko dla waszego dobra i jestem przekonana, że sobie to z biegiem czasu uzmysłowicie i wasze złudzenia odnośnie tego eksperymentu, zupełnie się rozproszą.

-Tak pani profesor- Odpowiedzieli chórem. 

-Bardzo się cieszę, pozwólcie, że przedstawię wam jak to będzie wyglądało. Wszyscy dostaniecie plany swoich nowych domów, nie martwcie się, w tym roku przewiduję, że zajęcia gryfonów i ślizgonów będą się często pokrywały, w każdym razie proszę- Powiedziała podając im karteczki z ich planem -Ah tak, tutaj znajdują się hasła do waszych pokoi wspólnych. Co do dormitoriów to ustalicie sobie między sobą, dlatego jesteście już wolni, dziękuję, że się zjawiliście -Dokończyła.

Wszyscy zerwali się z krzesełek, które zajmowali przed sekretarzykiem profesorki i ruszyli w stronę drzwi. 

-Panno Granger mogę zająć ci jeszcze chwilkę?- Zapytała z uprzejmością nauczycielka.

-Oczywiście, o co chodzi Pani Profesor?- Zapytała, nie dała po sobie poznać swojego speszenia, myślała, że chodzi o list z pretensjami, który do niej wysłała.

-Chodzi o to, Panno Granger, że chciałabym, aby została Pani w tym roku prefektem naczelnym. -Powiedziała z uśmiechem na twarzy.

-Tak Pani profesor, to wielki zaszczyt dla mnie! -Wydała pełen entuzjazmu okrzyk.

-Bardzo się cieszę. Oprócz ciebie prefektem naczelnym został również pan Zabini, mam nadzieję, że się dogadacie. Macie swoje prywatne dormitoria i łazienki, oprócz tego musicie codziennie odprawiać patrole na korytarzach. Proszę przekaż to swojemu koledze, a teraz możesz już iść. -Oznajmiła po czym wstając, lekko skinęła głową na pożegnanie i mruknęła ciche dobranoc na co Hermiona pokiwała łebkiem i udała się do lochów, gdzie czekał na nią zupełnie nowy świat.

***

Kiedy znajdowała się przed kamienną ścianą, która stanowiła wejście do pokoju wspólnego, wyciągnęła małą karteczkę, którą otrzymała w gabinecie McGonagall, przeczytała na głos dość błazeńskie hasło, które brzmiało‚ ’’szmukły hajcung’’ po czym weszła do pokoju. Nie ukrywała swojego skrępowania, gdyż to niecodzienne, żeby Hermiona Granger wchodziła do lochów. Zaraz, zaraz ona nigdy tutaj nie była! Ale nie żałowała. Pokój był ciemny, ponury i mimo tego, że cały czas ktoś wybuchał niepohamowanym śmiechem, a atmosfera była dość przyjazna, to wydawał jej się sztywny i nienaturalny. W głębi pokoju zauważyła Malfoya, który rozmawiał z Blaisem. Podeszła w ich stronę, żeby porozmawiać z jej przyjacielem jednak zanim to zrobiła, zza ściany wyskoczyła dziewczyna o kruczoczarnych włosach.

-Cześć! Jestem Pansy Parkinson. -Przedstawiła się, chociaż znały się od pierwszej klasy. Wygląd Pansy w siódmej klasie, nie uszedł Hermionie bokiem. Dziewczyna zmieniła się i to bardzo, czarne włosy do pasa ścięła do wysokości ramion, twarz nie przypominała już, aż tak bardzo psa i nie była pokryta gładzią szpachlową, na nosie miała gustowne okularki, a paznokcie które zawsze wystawały jej ponad centymetr za czubek paznokcia, skróciła i nie były pomalowane na szkarłatny kolor.

-Pansy, przecież znamy się od dawna. -Powiedziała Hermiona przywołując na twarz szczery uśmiech, który spowodowany był śmieszną miną dziewczyny.

-Wiem, wiem. Tylko j-ja-ja chciałabym zacząć wszytko od nowa Hermiono. -Szepnęła i spuściła głowę w dół. -Bo sama wiesz jak zachowywałam się w stosunku do ciebie. Przepraszam -Powiedziała już nieco pewniej i podała Hermionie dłoń w geście zgody.

-W porządku, masz czyste konto -Zaśmiała się, co bardzo podbudowało jej koleżankę. -A teraz wybacz Pansy, ale muszę z kimś porozmawiać. -Uśmiechnęła się promiennie.

-Do zobaczenia Hermiono! 

-Do zobaczenia Pansy. -Pożegnała się i ruszyła w kierunku dwóch chłopców siedzących na czarnej, skórzanej kanapie. 

Spojrzała na Blaisa, który trzymał wstrętną kotkę Malfoya, to znaczy nie była wstrętna, była naprawdę zadbana, jej sierść była starannie wyczesana, łapki czyściutkie, Malfoy to chyba nawet zęby mył temu kocurowi. No cóż, fakt była… idealna, z resztą jak to mówił Draco odziedziczyła to po właścicielu, co było w pewnym sensie prawdą. Wygląd najmłodszego z Malfoyów był w każdym calu perfekcyjny. Ubrania od drogich projektantów, włosy przeczesywane prawdopodobnie co piętnaście minut, śnieżnobiałe, proste zęby, cera bez skazy, no może miał kilka pieprzyków, ale zdecydowanie nie można było uznać tego za wadę- wręcz przeciwnie, długie ciemne rzęsy, ciemne? Przecież ten chłopak był płowo-włosy! Jak to możliwe, żeby miał takie piękne długie, czarne rzęsy! 
Dłonie miał idealne, jakby zostały wyrzeźbione przez jakiegoś artystę! Paznokcie miał cudownie wypiłowane i błyszczały jak diament. Hermiona zastanawiała się kiedy mogła to wszystko dostrzec.. No cóż chyba w ciągu sześciu lat miała na to czas. Chyba ci się poprzewracało w głowie kochana, że zaczynasz myśleć o takich rzeczach -Pomyślała.

-Draco nie możesz kopać ludzi bez przyczyny -Tłumaczył Blaise i gdyby nie dorosły chłopak siedzący naprzeciwko niego, można byłoby pomyśleć, że wyjaśnia to pięciolatkowi.

-Dlaczego?- Zapytał z mało inteligentną miną.

-Bo to niegrzeczne. -Odpowiedział stanowczo Blaise.

Hermiona nie wytrzymała, wybuchła śmiechem, a wtedy‚ ’’mężczyźni’’ siedzący kilka metrów dalej, zorientowali się, że tej dość niezręcznej rozmowie przysłuchuje się brązowowłosa dziewczyna. -Blaise z trudem stłumił śmiech, a wtedy jego towarzysz wstał i podszedł do Hermiony:

-Co ty tutaj robisz Granger-mała-jędzo.- Z tą małą trafił. Hermiona dosięgała mu ledwo do klatki piersiowej, była niższa o dobre czterdzieści centymetrów.

-Przykro mi panie Em, ale ideologia Twojej mentalnosci nie obliguje mnie do prowadzenia z tobą merytorycznej konwersacji.- Powiedziała hardo.

-Daj spokój Granger. Analiza Twojej wypowiedzi rzuca mną o ziemię. Nawet sama nie rozumiesz co mówisz -Prychnął, a na twarz mimowolnie wpłynął mu ten charakterystyczny dla niego ironiczny pół-uśmieszek.

-Mylisz się.- Powiedziała z założonymi rękoma na piersi.

-O właśnie Granger dobrze się składa, że tu jesteś. Wiesz co mówią kobitki kiedy Potter pyta je o seks?- Zapytał całkiem poważny.

-Nie.

-Dokładnie Granger! -Draco miał najwidoczniej dobry humor, skoro rzucał takimi ”śmiesznymi” tekstami w jej towarzystwie.

-Malfoy błagam, czy ty musisz w każdym zdaniu przypominać mi jak mam na nazwisko?- Zapytała zirytowana. -Doskonale to wiem i nie musisz mi permanentnie tego powtarzać. -Ciągnęła.

-O Salazarze Granger! Napij się ty mokrego cementu, to może ta gęba ci skamienieje, nie mogę słuchać już tego twojego bełkotu!

-Nikt cię o to nie prosi.- Powiedziała nie spuszczając rąk z ramion. -Blaise, McGonagall kazała ci przekazać, że razem ze mną, zostałeś mianowany Perfektem Naczelnym, mamy prywatne dormitoria, codzienne patrole i mnóstwo obowiązków.- Oznajmiła, a wtedy Zabini poderwał się kanapy, wyszczerzył zęby w stronę Malfoya, który miał minę mało inteligentnego renifera i okrzyknął:

-A nie mówiłem? Mówiłem! No przecież, że mówiłem, że to ja zostanę prefektem i się nie myliłem!

-Granger, na pewno się nie przesłyszałaś i usłyszałaś Zabini, a nie Malfoy? -Zapytał z zarzutem blondyn. 

-Nie MALFOY, nie przesłyszałam się.- Powiedziała dobitnie.

-Słucham?- Zapytał, jakby mało co zrozumiał z jej wypowiedzi.

-Na miłość boską Malfoy! Uszy się myje, a nie trzepie o wanne. -Odburknęła lekko podburzona.-
Dobranoc Blaise-prefekcie-naczelny-Zabini -Podkreśliła, a Malfoy jak na komendę zrobił się czerwoniutki jak burak. 

-Dobranoc przepiękna gazelo!- Krzyknął Blaise i rzucił jej się w ramiona.

Hermiona wchodząc po schodach do swojego dormitorium słyszała okrzyki Blaisa, który doszczętnie chciał zepsuć Draconowi jego wyśmienity humor. Na samą myśl o jego minie zbitego psa zaśmiała się w duchu. Kiedy już dotarła do swojego pokoju zaniemówiła. Dormitorium było jej małym, wymarzonym królestwem. Brązowe, wysokie, dwuosobowe łóżko, ze złotą pościelą i pikowaną białą narzutą, na którym ułożony był stos złotych oraz białych poduszek kształtów przypominające koła i kwadraty, wprawiał ją o zawroty głowy. Biało-bordowe ściany, na których widniała elegancka tapeta, kryształowy żyrandol, oraz zasłony tworzące baldachim wokół jej królewskiego łoża również zapierały dech w piersiach. Nie zastanowiwszy się poczłapała po bordowej, delikatnej wykładzinie w ładne wzory i rzuciła się na posłanie. Po chwili odpłynęła w krainę Morfeusza. 

8 komentarzy:

  1. Och, jak ja uwielbiam te dialogi <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem więcej krytyki. Po pierwsze ta scena z Pansy i to, że pragnie przyjaźni z Mioneczką i to że się niby szpachlowała. Hermiona zbyt dużo rzuca cholerą i to jak podziwia wygląd Malfoya. Bardzo przeszkadza mi też, że Zabini jest zamiast Rona i Harry'ego, może ich nie lubię, ale przenosiny do domu Węża nie zmieniają chyba ich przyjaźni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o Pansy- Bardzo lubię tę postać w wersji Rowling dlatego postanowiłam wykreować ją na przyjaciółkę Hermiony, co zarówno tyczy się Blaisa. Chciałabym przedstawić ich w troszkę innej wersji. Postaci Rona nienawidzę, a Harrego chyba każdy już wystarczająco poznał, dlatego w moim opowiadaniu nie będą oni pierwszoplanowi. Dziękuję za uwagę poświęconą mojemu opowiadaniu. :D

      Usuń
    2. Nie mi chodziło mi tylko o to, że no troszkę zbyt szybko się to zdarzyło, tak mi się wydaje :-)

      Usuń
    3. Tak to możliwe, to moje początki. Mam nadzieje, że będzie lepiej. :D

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam jak Hermiona i Draco rzucają śmiesznymi obelgami ;) I ten moment gdy Blaise dowiedział się, że jest prefektem - bezcenny ;) ~Basiabella

    OdpowiedzUsuń