Był sobotni poranek. Hermiona Granger, mimo późnej godziny, wciąż smacznie spała w swoim wygodnym łóżku. Do czasu, kiedy rozległo się głośne pukanie. Za szybą na marmurowym parapecie siedziała brązowa sowa, trzymająca w dziobie dużą kopertę. Dziewczyna z entuzjazmem podniosła się i ruszyła w stronę okna, gdzie czekał na nią migdałowy puchacz. Była przekonana, że list zawiera listę podręczników i bilet na pociąg. Śledziła wzrokiem słowo po słowie i im dalej zaszła, tym bardziej nie mogła uwierzyć w treść listu. Pomyślała, że to jakiś niedorzeczny żart, ale wyraźny podpis profesor McGonagall dawał jej rzeczowy dowód na to, że list nie jest żadnym falsyfikatem.
— Nie, nie, nie — mamrotała.
Dziewczyna nie móc pohamować swojego gniewu chwyciwszy kawałek pergaminu, zaczęła skrobać piórem po jego powierzchni:
Droga Profesor McGonagall
Otrzymałam dzisiaj list, którego była Pani nadawcą. Nie mogę uwierzyć w jego treść. Czy Pani na pewno się nie pomyliła? Moim zdaniem to niedorzeczne, aby przenieść mnie z mojego domu do Slytherinu! Czy Pani zdaje sobie sprawę z tego, jakie to poniesie za sobą konsekwencje? W Gryffindorze mam przecież swoich przyjaciół- Harry’ego, Rona, Ginny, nie mam nikogo poza nimi, a już na pewno nie pośród Ślizgonów. Nie wspomnę o tym, że zupełnie nie pasuję do tego towarzystwa. Moje pochodzenie również jest niemałym kłopotem. Pani profesor, z całym szacunkiem, ale uważam, że to nie jest najlepsza decyzja, jaką mogła Pani podjąć, choć liczę, że to zły sen, albo pomyłka.
Z poważeniem i wyrazami szacunku
Hermiona Granger
***
Po tym traumatycznym przeżyciu Hermiona z grymasem wypisanym na twarzy, udała się na Pokątną, aby zakupić wszystkie potrzebne jej artykuły szkolne. Wstąpiła do sklepu z szatami Madame Malkin, księgarni Esy i Floresy, zahaczyła również o nową, przytulną kawiarnię, gdzie w spokoju miała zamiar wypić swoją ulubioną herbatę, którą była herbata zielona aromatyzowana trawą cytrynową i zjeść orzechowca. Kiedy czekała na zamówienie, dostrzegła w rogu trzy znienawidzone jej twarze.
Malfoy, gestykulując zawzięcie, opowiadał, jak na pierwszy rzut oka, dramatyczną historie swoim kumplom - Zabiniemu i Teodorowi Nottowi, który był najbardziej podekscytowany całym zajściem, o którym opowiadał blondyn.
"Cóż to za stworzenie o takim wzroście?" — pomyślała, spoglądając na niego.
Tuż to wynaturzenie w porównaniu z jej niecałym metrem sześćdziesiąt. Czuła się jak w kinie, chłonąc tę awanturę na dwadzieścia cztery fajerwerki.
Draco był bardzo pogniewany, czarnoskóry chłopak dziwnie pomarkotniały, natomiast Teodor zachowywał się jak cały w skowronkach. Oczy mu lśniły jak sztabki złota, a jego rechot wypełniał całą kawiarnie. Zastanawiało ją, co do tego wszystkiego się przyczyniło. Stwierdziła, że wyłowi uchem co nieco z ich burzy mózgów.
— A ty czego się tak cieszysz Nott? Do śmiechu ci? Ta cała McGonagall do reszty stumaniała — warknął blondyn.
— Odpuść Draco. Nie masz na to żadnego wpływu — mówił Blaise z pokrzepiającym uśmiechem skierowanym w stronę swojego przyjaciela.— Z resztą jak każdy z nas. A tak w ogóle to, kto zagości w naszych progach? — Teraz mówił z większym wigorem. Jak na pana Zabiniego przystało.
Hermiona uważała go za sympatyczną człowieczynę, czasem nawet z nim rozmawiała — w czwartej klasie na lekcji zielarstwa, kiedy oboje byli wyznaczeni do pielęgnacji roślin doniczkowych. O dziwo nigdy nie warczeli na siebie, jak to wskazane jest między domem Lwa a domem Węża, tylko normalnie rozmawiali jak ludzie, jak znajomi, jak dobrzy znajomi, jak przyjaciele.
"Nie! Dość! Hermiona ty nie możesz lubić żadnego Ślizgona!" - przypomniał jej głosik w głowie. - "Chwila, przecież od dzisiaj sama jesteś Ślizgonką. A nienawidzisz ślizgonów? Cóż za ironia losu..."
— Ojciec mi powiedział, że ta szlama Granger, Finnigan i ta furiatka Brown — odpowiedział beznamiętnie blondyn.
— Hermiona?! Prze-przecież ona je-jest mugolaczką! — jąkał się Zabini.
— Od kiedy mówisz do niej po imieniu i chrzcisz mugolaczką? — zdziwił się lnianowłosy chłopak.
— Stary, błagam cię! ty naprawdę zwracasz na to uwagę? Myślałem, że już dawno nikogo to nie obchodzi — mruknął poirytowany.
— Mylisz się. Moja grupa botaniczna zwana rodziną jest przewrażliwiona, jeśli chodzi o czystość krwi — zaakcentował Draco. — Nasz rodowód jest wychuchany, wymuskany, normalnie czysty, soczysta zieleń! — podkreślił.
— Draco, nie rozumiesz, że oni tobą manipulują!? — Teraz Zabini naprawdę się zdenerwował. Nie rozumiał jego spekulacji. "Ten kretyn nie miał własnego zdania!" — pomyślał, po czym dodał — Przecież to bujda, wiesz dobrze, że sam masz odmienne zdanie na ten temat — wymamrotał, sam sobie nie wierząc. Znał Draco od podszewki i miał świadomość, że jego przyjaciel nałykał się baj swojego sfiksowanego ojczulka i najzwyczajniej w świecie był tym wszystkim naszpikowany od dzieciństwa. Co nie zmieniało faktu, że ma już osiemnaście lat i powinien zadbać samodzielnie o swój nurt.
— Nie Blaise. Dla mnie szlamy są stracone, nie mają znaczenia! Dla mnie nie ma miejsca dla takich jak te... te flejtuchowate odludy. Rozumiesz? — wycedził podminowany, a w jego wzroku można było dostrzec odrobinę szaleństwa.
— O Merlinie, stary ty jesteś obłąkany! — W tym momencie czarnoskóry chłopak podniósł głos na pełnym gazie. Wychodzę — rzekł nieco spokojniej i z morderczym spojrzeniem skierowanym prosto w szare tęczówki Malfoya, podniósł się z krzesła z zamiarem opuszczenia lokalu.
Hermiona również postanowiła wyjść. Nie miała zamiaru spędzać w czasu w tym lokalu. Dopiła swoją herbatę i porwała z wieszaka szara bluzę. Zostawiła jeszcze jedną złotą monetę na stoliku i po chwili już jej nie było.
Z hukiem zamknęła drewniane, wysłużone z resztą drzwi i szybkim krokiem ruszyła przed siebie.
Ulica powoli zaczęła się wypełniać, ale wcale ją to nie zdziwiło. W końcu niedługo początek roku szkolnego.
Wlepiając wzrok w brukową kostkę, którą odziana była ścieżka prowadząca przez ulicę Pokątną, nawet nie myślała o tym, że idzie środkiem, a przechodnie musieli gwałtownie odskakiwać, aby nie zostać ofiarą staranowania. W pewnym momencie natrafiła na kogoś, kto albo jej nie zauważył, albo nie miał tak świetnego refleksu, jak reszta.
— Co jest? — Osoba, na którą się natknęła odwróciła, się natychmiast, a z racji tego, że odbijając się od niego, rozbiła się kawałek dalej, nie mógł dostrzec jej oblicza. — Hermiona? — zdziwił się, gdy w końcu dosięgnął ją swym wzrokiem. Podał dłoń, aby pomóc jej wstać.
— Ohh — jęknęła, podnosząc się z ziemi. — Przepraszam, nie zauważyłam cię.
— W porządku — odpowiedział ze śmiechem. — Nic ci nie jest?
— Nie — powiedziała niepewnie, rozglądając się na około. — A tobie? — Hermiona również postanowiła się uśmiechnąć.
— Jesteś taka drobna, że nie potrafiłabyś mi sprawić krzywdy, nawet gdybyś chciała — zażartował, a ona odpowiedziała na to śmiechem. — Dokąd idziesz? — zapytał i po chwili dodał — jeśli można wiedzieć, oczywiście.
Hermiona chwilę zastanowiła się nad tym, co ma zamiar zrobić.
— Wracam do domu, nic tu po mnie — oznajmiła.
— Odprowadzę cię — zaproponował. — Zgoda?
Wyglądała na zmieszaną. Bo co miała zrobić, gdy Ślizgon proponuje jej wspólny powrót do domu?
— Jeśli tylko chcesz — odpowiedziała. - Ale wiedz, że mieszkam w mugolskiej części świata — zaśmiała się, nie kryjąc lekkiego zawstydzenia.
Odpowiedział jej tylko uśmiechem i po chwili oboje ruszyli w znanym dla Hermiony kierunku, czyli jej domu.
W trakcie drogi, Zabini postanowił poruszyć temat zamiany domów w Hogwarcie, której Hermiona niestety stała się ofiarą.
— Słyszałem o tym, co cię spotkało — zagadnął. — Musisz strasznie to przeżywać...
— Czy ja wiem? — odpowiedziała. — Jestem wściekła, to nie do wiary, żeby coś takiego robić.
— Tak, to dosyć dziwne, ale myślę, że jakoś się zaklimatyzujesz — stwierdził, próbując ją pocieszyć.
— Słyszałam waszą rozmowę, oboje doskonale wiemy, jak to się skończy... — mruknęła.
— Będę się starał wspierać cię, najlepiej jak potrafię! —powiedział, śmiejąc się.
Hermiona musiała przyznać sobie, że podejście Zabiniego bardzo podniosło ją na duchu. Przecież doskonale zdawała sobie sprawę, że nie będzie nigdy miała pokojowych stosunków z Malfoyem, Pansy Parkinson, Goylem, Crabbem i resztą osób, które od najmłodszych lat starały się zniszczyć jej życie.
Kiedy oboje się zorientowali, że stoją pod domem Hermiony już sporo czasu, doszli do wniosku, że pora się pożegnać, mimo, że tematów do rozmów im nie brakowało.
— Do zobaczenia — pożegnał Hermionę Zabini i powoli zaczął się oddalać.
— Do zobaczenia! — odkrzyknęła dziewczyna, znikając za dębowymi drzwiami.
całkiem, całkiem dobrze, że Hermiona nie jest nagle niewiadomo czemu przydzielana do Slytherinu. Myślę, że zwyczajnie jednak Hermiona nie zareagowałaby tak na ten list, chodzi mi o to odpisanie i jedyne zastezeżenie to Zabini zbyt miły i to zbyt szybko ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Jeżeli chodzi o Zabiniego, to właściwie nawet w wersji kanonicznej, nie mieli poważnych zgrzytów, tak więc postanowiłam Hermionie dodać otuchy w wersji przyjaciela ze Slytherinu. Dziękuję również za wszelkie uwagi, to pomaga w pisaniu :)
UsuńHermiona w Slytherinie? Tego się nie spodziewałam :) Super rozdział ;) ~Basiabella
OdpowiedzUsuńJeśli wiemy kto opuszcza Gryffindor, to kto w takim razie zastąpi ich miejsce? Fabuła oryginalna, co jest na wielki plus! W końcu ciężko znaleźć coś nowego w odmętach internetowych fanfików. Jestem ciekawa znajomości Hermiony z Zabinim. Cieszę się, że będzie miała jakąś osobę w Slytherinie, która jej pomoże się zaaklimatyzować. Idę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Kto zastąpi będzie wyjaśnione dalej! :)
UsuńIch znajomość na pewno będzie miała duże znaczenie, ale to w przyszłości. Zapraszam!
Witaj! Udało mi się zacząć twojego drugiego bloga, w końcu! Więc tak, jak przyznałaś błędy są, ale każdemu się zdarza i nie mam zamiaru się przyczepiać. Przeniesienie Hermiony do Slytherinu z pewnością jest czymś nowym. Jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem gdzie są zamieniane domy. Ciekawi mnie kto przejdzie na miejsce Gryfonów? No w każdym razie dowiem się tego czytając resztę rozdziałów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Arabella
Ps. Chciałabym cię również zaprosić do nowo powstałego stowarzyszenia blogów z Harry'ego Pottera. Co prawda dopiero zaczynamy, ale mam nadzieję, że uda nam się wypromować.
http://stowarzyszenie-harryegopottera.blogspot.com/
Witam witam! :D Błędy!!! Błędy są wszędzie...
UsuńFajnie, że się skusiłaś, może Ci się spodoba :D
Pozdrawiam! :*