Skomentuj :)

Wyraź swoją opinie na temat bloga, czy też rozdziału. Niezależnie od tego, czy będzie to opinia negatywna, czy też pozytywna. Każdy komentarz pozostawiony tutaj, zostawia za sobą ślad będący motywacją do dalszego pisania. Jeżeli posiadasz swój blog, możesz podesłać link do niego wraz z komentarzem. Z chęcią przyjdę z wizytą i pozostawię opinię po sobie.

piątek, 5 lutego 2016

ROZDZIAŁ XV


Witajcie! 

Oto nowy rozdział, który dzięki wam pojawił się już dzisiaj. Naprawdę dziękuję za ilość komentarzy pod poprzednim postem, które nie ukrywam, zmotywowały mnie dzisiaj do dokończenia rozdziału. Jesteście najlepsi! Dziękuję również Marcie, która tudzież mnie mocno zmotywowała. Dedykacja dla Ciebie Marto! :) Oczywiście rozdział jest dla wszystkich moich czytelników. Cieszę się bardzo, że komuś się podoba to co piszę i sprawia mi to ogromną radość. No dobra koniec. Zapraszam do komentowania i czytania. Mam nadzieję, że się spodoba.

Ps. Dziękuję za nominacje do Liebster Award! Niedługo dodam odpowiedzi na pytania. 

Nilkrokusy. :)


Tydzień później, Draco przygotowywał notatki na lekcję numerologii. Musiał być lepszy od Hermiony przynajmniej na jednym przedmiocie. Nie zauważył tego, że jego chęć zmiażdżenia jej w kategorii „nauka” już dawno przerodziła się w lekką obsesję. Ostatnio powiedział jej, że wcale się nie uczy- stek bzdur. I to całkiem dobrze wysmażony, ponieważ Draco przesiadywał nad książkami dużo częściej niż sama Granger. Co było… dosyć dziwne. Biblioteka tego dnia była opustoszała. Zresztą w każdy piątek tak to wyglądało. Ustalił, że Granger uczyła się w bibliotece jedynie w poniedziałki, środy, czwartki i weekendy. Wtorki i piątki to on zajmował jej miejsce i przygotowywał się tam do numerologii, na której zresztą siedzieli w tej samej ławce. W momencie, w którym zbierał pergaminy do torby, jego konkurentka zajęła miejsce naprzeciwko. Niczego nieświadomy, nadal zbierał materiały potrzebne mu do zajęć. 

-Malfoy? Co robisz w bibliotece? -Zapytała dziewczyna. Była uśmiechnięta. Od czasu ich ostatniej pogawędki, stosunki między nimi, nieco się ociepliły. Co nie zmienia faktu, że dogryzali sobie w każdej możliwej sytuacji. 

-Granger? -Malfoy poderwał się na krzesełku i ze zdziwioną, a zarazem przestraszoną miną wpatrywał się w Hermionę. Po co tu jesteś… wymyśl coś, wymyśl! -Krzyczało mu wewnętrzne Ja. -Ja… eee… Granger, zaraz lekcja. Spóźnisz się. -Wymyślił na poczekaniu. 

-Mamy przerwę. Lekcje zaczynają się za pół godziny… -Powiedziała i spojrzała na niego podejrzliwie. 

-Ach racja. To ja może pójdę podokuczać jakimś pierwszoroczniakom. -Uśmiechnął się cynicznie i już miał zamiar wstać, lecz Hermiona pociągnęła go za krawat, zmuszając aby usiadł i wytłumaczył się ze swojego pobytu w bibliotece. Musiał coś knuć. 

-Nie radzę. Czy Ty musisz być taki okropny? To tylko dzieci! -Oburzyła się. 

-Nie prawda. Jestem dobry. -Zaprotestował, a na jego twarzy wykwitł ironiczny uśmieszek.

-W byciu złym. -Prychnęła. -Czy Ty Malfoy się uczysz? Wspaniale! W końcu! -Zawołała, kiedy uświadomiła sobie, co chłopak trzyma za plecami. 

Malfoy uśmiechnął się do siebie. Lubił komplementy.

-Tak, właśnie się składa, że się uczę. -Odpowiedział. Po chwili zdał sobie sprawę, że właśnie się wygadał. -O mamo, chyba przywaliłem banią. -Pomyślał. 

-Wiesz, numerologia jest całkiem ciekawa. Liczby są mocno wpisane w nasze życie. Osobiście nienawidzę wróżbiarstwa. Nauczycielka jest do bani, ale profesor Vector jest bardzo doświadczona! Jaka jest Twoja liczba celu życia? Moja to siedem. A Twoja? -Zapytała podekscytowana, lecz Malfoy nie reagował. 

Mam ochotę na ciasto. Mmm ciasto! Naprawdę chcę ciasto! -Myślał, w czasie gdy Hermiona przedstawiała mu swoją opinię na temat numerologii. 

-Malfoy! -Zawołała. -Słyszysz mnie? Dlaczego się nie odzywasz? -Pytała, patrząc na blondyna z irytacją. Wyglądał na rozmarzonego. Uszczypnęła go w ramię. 

-Ała Granger! -Krzyknął, a wtedy bibliotekarka Pince uciszyła ich gestem ręki.  -Nie to, że się do Ciebie nie odzywam. -Zaczął przyciszonym głosem. 

-Jasne, że nie. Po prostu mnie nie słuchasz. -Zmarszczyła nos i posłała mu oburzone spojrzenie. -Wiesz co Malfoy… Siedź sobie w tej bibliotece i zakuwaj ile chcesz, ale i tak ja będę lepsza we wszystkim! -Powiedziała dumnie i odeszła do następnego stolika. 

O nie… nie będzie się tak do mnie odzywała. -Pomyślał i wstał aby się do niej przysiąść. 

-Co Ty tu robisz?! -Zapytała zamykając opasły tom, który przed chwilą wyjęła z regału, w którym znajdowały się różnorodne księgi o tematyce wróżbiarskiej. 

-Jestem tu po to, aby wyssać z Ciebie radość! -Powiedział, starając się aby jego głos wypadł przerażająco.

-Bardzo zabawne. -Mruknęła wyjmując zwój pergaminu z notatkami. 

-Wiem Granger. -Powiedział. -I nie. Nie jesteś lepsza ode mnie we wszystkim. 

-Zdaje Ci się. -Powiedziała i zaczęła przypominać sobie setny raz temat ostatniej lekcji. 

-Uświadomiłem sobie, że czym więcej się uczę to… hmmm… więcej się uczę. -Burknął zniesmaczony. Bardzo mu się to nie podobało, że Hermiona uczy się z pasji, a on jedynie z przymusu. 

-Świetnie przemyślenia Malfoy… takie… eee… elokwentne. -Powiedziała, a raczej wypluła, jak najgorszą obelgę i chwyciła kolejny pergamin. -Muszę Cię jednak wyprowadzić z tego błędnego przekonania. Wiedza jest wielka. Nauka to pokarm dla rozumu. 

Malfoy zrobił zamyśloną minę, jakby analizował jej słowa. Po chwili uśmiechnął się wrednie. 

-Oto jedna z największych tajemnic wszechświata- jak Granger to robi, że czyta i mówi jednocześnie? 

-Dar wrodzony Malfoy. Niestety los Ci go poskąpił. Tak samo jak rozumu. -Powiedziała, zebrała pergaminy i wyszła z biblioteki, zostawiając Malfoya w stanie furii. 

*

Kilka godzin później, Malfoy w stanie zaawansowanej furii, udał się na obiad. Miał cholerną ochotę na ciasto. Na dobre, słodziutkie ciasteczko. Nie lubił słodyczy, ale dzisiaj to wyjątek. Ruszył więc w stronę stołu Slytherinu. Po drodze zdążył się jeszcze przywitać z Potterem, wyśmiać koszmarną fryzurę Weasleya i kopnąć jednego puchona z pierwszego roku. Dosiadł się do Pansy i Blaisa, którzy wraz z jeszcze inną ślizgonką, o imieniu Pamela, zawzięcie o czymś dyskutowali. Nie była ona zbytnio mądra, ale za to miała ładne rysy twarzy i jak na ślizgonkę była uprzejma i przyjaźnie nastawiona do każdego. To ona najbardziej wspierała uczniów z wymiany, którzy dzisiejszego dnia wyjeżdżali już do swojej szkoły. W ciągu tygodnia Draco i Hermiona użerali się z nimi każdego dnia. Shay non stop chodziła za szatynką i naśmiewała się z jej statusu krwi, co dla większości uczniów Hogwartu było żałosne, tak więc szwedka nie zdobyła tutaj wielu przyjaciół. Dobrą reputacją również nie mógł się pochwalić Blathmac, który próbował dobrać się do każdego chłopaka w szkole. Szczególnie spodobał mu się czarnoskóry Zabini, który notorycznie powtarzał mu, że gejem on nie jest i ma się od niego odczepić. Blond włosy chłopak rzadko słuchał jego wskazówek, dlatego kilka razy dostał pokaźnego gonga w swój wielki nos. 

-O co chodzi? -Zapytał Malfoy nakładając sobie dwa kawałki ciasta na talerz. Wyraz jego twarzy wykazywał spełnienie. 

-Hermiona gdzieś zniknęła. Podobno Shay i Weasley byli z nią ostatnio i nie wiadomo gdzie mogła się podziać. -Powiedziała wyraźnie zmartwiona Pansy.

-Daj spokój. -Powiedział Draco. -O fuj! -Z brzękiem odłożył sztućce i zawołał: -Ludzie nie jedzcie tego ciasta! Ma rodzynki! -Odsunął od siebie talerz i wpakował na kolejny kawałek ciasta czekoladowego. -Na pewno się znajdzie… niestety. -Powiedział nieco zawiedzionym głosem. 

-Oby… Wiecie jaka ta cała Shay, potrafi być okrutna. To tak jak Ty Draco. -Stwierdziła Pansy, a Pamela zachichotała cicho.

-Racja. Czuję się niesamowicie w tym dobry, choć chciałbym być jeszcze lepszy. -Powiedział z dumą. -Ale, że co? Weasley maczał w tym palce? Stawiam pięć galeonów, że Granger się nie znajdzie. -Powiedział z lekka ucieszony.

-Hermiona jest dla Ciebie warta pięć galeonów?! -Zapytała oburzona Pansy. -Ty wredny glonojadzie! Jak tak możesz! To nasza przyjaciółka!

-Twoja przyjaciółka. -Poprawił ją. -Pamela, pójdziesz ze mną w niedziele do Hogsamade? -Zapytał, a blondynka natychmiast się zgodziła i odeszła w stronę Astorii i innych swoich koleżanek.  

-Wiesz co?! Umawiasz się na randki, w czasie gdy zaginęła jedna z Twoich znajomych? -Pansy najwyraźniej na prawdę martwiła się o Hermionę. 

-Przesadzasz. Granger na pewno jest w swoim dormitorium, na spacerze lub w bibliotece. Nie panikuj Parkinson! -Powiedział dobitnie. 

*

-No dobra. Może Granger nie ma w swoim dormitorium, na spacerze lub w bibliotece. -Przyznał Malfoy w pokoju wspólnym, kiedy Hermiona już od pięciu godzin była uznana za zaginioną. 

-No co Ty nie powiesz?! Nie ma jej od piętnastej! -Krzyknęła czarnowłosa ślizgonka, chodząc wokół fotela. Była mocno zestresowana. -Idę jej szukać. -Oznajmiła.

-Przestań Pansy. -Powstrzymał ją Zabini. -Jest już ciemno. Ja pójdę. Już czwarty raz...-Powiedział. Zabini faktycznie dzisiejszego dnia kilkukrotnie przeszukiwał zamek, ale po Hermionie nawet nie było śladu. 

-Ja pójdę. -Powiedział blondyn i wstał z fotela. Wszyscy spojrzeli na niego z niezrozumieniem. -No co? Nie będę miał na kim testować swoich nowych tekstów. -Powiedział, jakby to było oczywiste. 

-Pójdziemy razem, tak? -Zapytał Zabini. 

-Nie, załatwię to sam. -Odpowiedział blondyn i po chwili zniknął za kamienną ścianą. 

-Eee… -Tylko tyle zdołał wydusić Zabini. Przyjaciel bardzo go zaskoczył.

*

-Granger! -Wołał Malfoy, kiedy już znajdował się na zewnątrz. Po co on w ogóle się zgłosił na poszukiwacza Hermiony? -O Merlinie… Co ze mnie za idiota… -Pomyślał. 

Ze względu na porę roku, jaka obecnie panowała, na dworze było dosyć zimno. To znaczy bardzo zimno, ponieważ Malfoy co chwilę musiał się upewniać, czy aby na pewno jego dłonie nie zamarzły, a palce są nadal sprawne. Gdyby tylko uważał na lekcjach profesora Flitwicka i zapamiętał zaklęcie ogrzewające. Było bardzo przydatne, ale on, jak zwykle sądził inaczej. 

No dobra, trochę tu ciemno… -Mruknął. -Lumos!

Podążał udeptanymi ścieżkami, które prowadziły poprzez małe dolinki i pagórki pokryte białym śniegiem. Dotarł do chatki Hagrida na skraju lasu i stwierdził, że trochę się zagalopował. Nie daj boże by mu się coś stało! I to przez tę Granger. 

-Jak się okaże, że to głupi żart, albo, że teraz siedzi sobie w pokoju wspólnym… to ją chyba zabiję. -Powiedział sam do siebie. -Jestem pokopany. Zaczynam gadać sam do sieb… AAAAA! -Wrzasnął.

W pobliżu granatowej tafli jeziora, dokładnie obok wielkiego dębu, leżała postać. Wyglądała jakby spała. Byłby wstanie uwierzyć, że ta osoba śpi, gdyby nie fakt, że było około dziesięć stopni na minusie. Nie miał pojęcia co robić. Iść tam? A co jeśli to Granger? Stwierdził, że pójdzie z czystej ciekawości. Nie żeby chciał komuś pomagać. Podbiegł do miejsca, w którym leżała…

-Granger! -Krzyknął przerażony, podchodząc do dziewczyny. Nie zwrócił uwagi na to, że kiedy zbliżał się coraz bardziej, temperatura wzrosła o dobre trzydzieści stopni. 

-Malfoy! -Krzyknęła. Trochę się przestraszyła. 

-Śpisz Granger? -Zapytał oszołomiony. On myślał, że ona nie żyje!

-Nie, sprawdzam przepuszczalność światła przez moje powieki. -Odpowiedziała poważnie, ale bezładnie. -Co Ty tu robisz? -Zapytała zaspana szatynka, wpatrując się w Malfoya ze zdziwieniem. 

-Co ja tu robię? -Zapytał beztroskim tonem, zastanawiając się co on tu robi. -Ach tak! Granger, Ty żyjesz! -Krzyknął uradowany. Musiał się mocno opanować, aby nie rzucić się dziewczynie na szyję. Byłoby to błazeńskie…

-Tak. To znaczy tak mi się wydaje. -Powiedziała nieprzytomnym głosem podnosząc się z ziemi. -Yy Malfoy, skąd wiedziałeś, że tu jestem? 

-Granger, Ty ptasi móżdżku! Wszyscy Cię szukają! -Malfoy przybrał ton zdenerwowanej matki, która właśnie miała zamiar dać ostrą repremendę swojemu dziecku. -Nie ma Cię od pięciu godzin! 

-Przysnęło mi się. -Burknęła pod nosem. Było jej wstyd. Wszyscy się o nią martwili, w dodatku to była tylko i wyłącznie jej wina. 

-Przysnęło? Tak przypadkiem usnęłaś pod drzewem? Po co tu przyszłaś? -Wypytywał. 

-Ja… eee… byłam tu z kimś. Rzuciliśmy zaklęcie ogrzewające i wcale nie chciało mi się stąd ruszać. -Przyznała. -Popatrz tylko jaki piękny widok. -Wskazała ręką na otaczające ich pagórki, między którymi rozlewało się ciemne i mroczne, a zarazem pełne magicznego spokoju, piękna jezioro. 

Malfoy spojrzał na nią i uśmiechnął się pod nosem. Co za głupek z tej Granger. 

-Yy tak… całkiem tu przyjemnie. Z kim byłaś? -Zapytał po chwili ciszy. 

-Z… nie ważne. Chodźmy już… -Powiedziała. Wyglądała na nieco podłamaną i zestresowaną.

-Daj spokój Granger. Siadaj. -Powiedział i zajął miejsce na szmaragdowym kocu, który miała ze sobą Hermiona. 

-Będą się martwić… -Jednak Hermiona nie miała za dużo do powiedzenia. Malfoy szarpnął ją za rękę i po chwili siedziała już obok niego. 

-No to opowiadaj Granger! -Malfoy klasnął w dłonie i nadstawił uszy, będąc gotowy na historię szatynki. 

-Echhh… -Westchnęła Hermiona. -Byłam tu z Terence’m. Potrzebował pomocy z transmutacji numerologi, więc trochę mu pomogłam. -Powiedziała. 

-Mówisz o Higgsie?! -Zapytał Malfoy. Był nieco zaskoczony tym wyznaniem. 

-Tak, o tym właśnie mówię… -Mruknęła. 

Spojrzał na nią zszokowany, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. Ona i Higgs? Ten dureń?

-Przecież to tuman. Nie zdał egzaminów chyba ze trzy razy… -Prychnął. Szczerze mówiąc gardził Higgsem. Nigdy się nie lubili. Obydwoje mieli świetne predyspozycje na miejsce szukającego w drużynie ślizgonów. Terence wściekł się na Malfoya, po tym jak młody ślizgon zajął jego pozycję. Co prawda nie wydawał się dużo lepszy od starszego kolegi, ale w końcu Lucjusz kupił całej drużynie najnowsze modele mioteł. Flint nie mógł zrobić tego Draconowi i w ostateczności umieścił młodego Malfoya w drużynie. Poza tym, Higgs miał straszne kłopoty z nauką, dlatego Snape uznał, że powinien zrezygnować z quddicha i poświęcić się edukacji. Niestety przyniosło to odwrotny skutek, ponieważ ślizgon się buntował i wyszło na to, że już któryś raz z kolei powtarza siódmą klasę. 

-On… ma coś w sobie. -Przyznała ze wstydem szatynka.

-Och… Jasne, że ma! Niewysrane gówno Granger. To idiota! -Malfoy zirytowany wyznaniem Hermiony, prychnął pogardliwie.

 -Co ja Ci się będę tłumaczyć Malfoy! Jeżeli masz mnie zamiar wyśmiewać, to lepiej stąd idź! Bo tylko pogarszasz moją sytuację! -Zdenerwowała się Hermiona. Co tego nadętego bufona obchodzi z kim ona się umawia? 

Malfoy pokiwał przecząco głową. 

-Czekaj… W porządku, mogę z Tobą o tym porozmawiać. Lubię ploteczki. -Przyznał z chytrym uśmiechem. 

-Eeee… 

-Twoja elokwencja rzuca mną o ziemię Granger. -Parsknął śmiechem. -No gadaj! 

-Malfoy… ja… 

-W porządku. Rozumiem. Podoba Ci się Higgs. Czy on też coś do Ciebie ten-teges? -Malfoy uwielbiał tego typu tematy. Był niepoprawnym flirciarzem i znał się na rzeczy. Co prawda nigdy nie dzielił się z nikim swoimi radami, ale Granger była dziewczyną, a on za chłopakami… nie za bardzo przepada. Nie ma prawa do zmartwień. 

-Zaprosił mnie do Hogsamade. Jutro. -Wydukała szybko. 

Spojrzał na nią z dużym zwątpieniem na twarzy, które dziewczynie bardzo się nie spodobało, dlatego uderzyła go łokciem w brzuch. 

-Mówię serio Malfoy! 

-W takim razie, w czym problem? To chyba dobrze. -Stwierdził.

-Nie rozumiesz! Ja się przy nim strasznie denerwuję. Nie potrafię skleić poprawnego zdania. Chyba, że chodzi o materiał szkolny, który mam wkuty na pamięć. Nie mogę z nim normalnie rozmawiać. Gdybym wiedziała, że ja też się jemu podobam… Byłoby inaczej. -Westchnęła. 

-Granger, on Cię zaprosił na wspólne spędzenie czasu. Chyba mu się podobasz. -Powiedział. -Ale muszę przyznać, że chłopak nie ma gustu. -Prychnął, a Hermiona spojrzała na niego z oburzeniem, którym w ogóle się nie przejął.

-Boję się, że nie będziemy mieli o czym rozmawiać. Zanudzę go… 

-Racja. Jesteś przemądrzała i zarozumiała… -Stwierdził. -Ale! -Dodał po chwili, widząc smutną minę Hermiony. -Ale… w głębi serca jesteś… eee… zarozumiała i przemądrzała. -Powiedział i uśmiechnął się wrednie. 

-No właśnie… -Westchnęła. 

Malfoy spojrzał na nią szczerze zdziwiony. Czyżby Hermiona Granger właśnie przyznała, że jest nieznośnym zarozumialcem? 

-Wiesz Granger, mam pewien pomysł. -Oznajmił.

-Nie! Twoje pomysły to niewypały Malfoy. -Powiedziała stanowczo. 

Malfoy wywrócił oczami i spojrzał na nią, obdarzając ją swoim rozbrajającym uśmiechem.

-Ten jest dobry. -Przyznał sobie sam. -Choć trochę dziwaczny. -Dodał.

-Co masz na myśli? -Zapytała, nie będąc ani trochę zainteresowana wspaniałomyślnymi planami Malfoya. 

-Yyy, masz na pewno trochę eliksiru wielosokowego, prawda? -Zapytał. 

Hermiona zadarła prawą brew do góry. Czyżby on chciał…?

-O nie Malfoy! Nawet o tym nie myśli! -Momentalnie podniosła się ze swojego miejsca i wyciągnęła wskazujący palec w jego stronę. 

-Granger! -Malfoy również wstał. Musiał schylić głowę, aby na nią spojrzeć. -To dobry pomysł. Będę tobą przez jedną randkę, zakocham w sobie Higgsa… to znaczy w Tobie i potem będziecie żyli długo i szczęśliwie. 

-Malfoy… 

-Będzie śmiesznie Granger. Ja w tym czasie jestem umówiony z Pamelą Greystay. Pójdziesz z nią jako ja, a ja pójdę z Higgsem jako Ty. -Uśmiechnął się uroczo, spojrzał wymownie na szatynkę i wyciągnął dłoń przed siebie. 

Ona jako Malfoy? Cóż… 

-Niech będzie. -Uśmiechnęła się w ten sam sposób i podała rękę blondynowi.

*

W niedzielny poranek, Draco Malfoy wylegiwał się na jednej z czarnych kanap w pokoju wspólnym domu Węża. Dziś był dzień, w którym miał okazję narobić Hermionie Granger największego obciachu w jej życiu. W dodatku mógł tego dokonać w trakcie jej randki. Co prawda ona również mogła uczynić to samo, lecz jemu nie bardzo zależało na głupiej Pameli, której było brak piątek klepki w mózgu. Zresztą Granger była niekumata i na pewno nawet na myśl jej nie przyszło to, że Draco po prostu chciał spłoszyć chłopaka. Umówił się z Hermioną około dwunastej. Zaś do Hogsmade wychodzili o godzinie czternastej. 

Hermiona Granger usiadła na kanapie na przeciw Malfoya i spojrzała na niego z wyrzutem. 

-Może byś się pośpieszył? Nie mamy całego dnia. -Burknęła. 

-Całe dwie godziny. -Odpowiedział i wstał z kanapy. 

-Chodź… eee… do mojego dormitorium. -Powiedziała i nieco speszona zaprowadziła chłopaka do swojego pokoju. -No więc tak Malfoy. Mam eliksir. Potrzebujemy pić go co około godzinę, chociaż można robić to trochę wcześniej, żeby przypadkiem przed naszymi znajomymi się nie ujawnić. Rozumiesz? -Zapytała i wyjęła z półki cztery fiolki eliksiru i dwie małe buteleczki, które miały chronić przed odkryciem substancji, jaką będą spożywać przez najbliższe kilka godzin. Przelała eliksiry do dwóch flakonów i podała jeden z nich blondynowi. 

-Już? Mam wypić? -Zapytał. 

-Nie głupolu. Brakuje tego. -Hermiona wyrwała kilka loków ze swojej czupryny i wskazała na karafkę Malfoya, który przyglądał jej się z nieco obrzydzoną miną. -Otwórz. -Nakazała i włożyła włosy do mikstury. Malfoy z wyraźną niechęcią zrobił to samo. -Na raz… 

-Trzy Granger! -Zawołał Malfoy i upił łyk obrzydliwego płynu. 

Po chwili oboje zamienili się w siebie. 

-Ale mam cycuszki. -Powiedział Malfoy dotykając się po małych wzgórkach na klatce piersiowej. 

-Przestań! -Krzyknęła Hermiona, dla której widok samej siebie, macającej się po gruczołach mlekowych był obrzydliwy. Złapała rękę Malfoya… to znaczy swoją i odsunęła od swojego biustu. 

Malfoy spojrzał na nią i roześmiał się szczerze. Taki śmiech i takie ogniki w oczach Malfoya wydaje się, że nigdy nie mogły się pojawić, ale z racji tego, że aktualnie znajdował się w ciele Hermiony, wyglądał na nieźle ubawionego. 

-Co!? -Warknęła typowym, malfoyowskim tonem. 

-Granger, masz spodnie do kolan. -Powiedział. 

Spodnie Hermiony faktycznie sięgały zaledwie do kolan ciała Malfoya. Dziewczyna, obecnie chłopak, pomimo złowrogiej postawy uśmiechnął się kpiąco i podszedł do swojej szafy. „Malfoy” wyciągnął z niej kasztanowy sweter i ciemnozielone spodnie, które podał „Hermionie” i nakazał się w to ubrać. 

-Świetna stylizacja. -Prychnął Malfoy i poszedł do łazienki, aby się przebrać. 

Tak naprawdę ubrania były strasznie niemodne i zupełnie nieodpowiednie na randkę, lecz on wcale się tym nie przejmował. W końcu miał tylko spławić Higgsa. W drodze przywołał do siebie ubrania, które również kazał włożyć Hermionie. Łazienka dziewczyny bardzo mu się spodobała. Była duża i przestronna. Z bólem serca przyznał, że nawet jej tego zazdrości. Swój wzrok skierował na stanik wiszący na wieszaku obok prysznica. Chyba powinien go włożyć? Raczej tak. W odróżnieniu do ciuchów, bieliznę Hermiona miała całkiem ładną. Zdjął z siebie za duży, ciemnozielony podkoszulek i omal nie padł na zawał. W lustrze widział nagą Hermionę Granger. Kiedy otrząsnął się z pierwszego szoku, zaśmiał się słodkim głosem Hermiony. Na szafce leżały również białe majteczki, niezbyt seksowne, ale majtki. Zdjął bokserki i starając się nie patrzeć na kobiecość dziewczyny, założył figi na swój, zgrabny, nawet seksowny obecnie, tyłeczek. Z różowym stanikiem poszło mu nieco gorzej, ale dał sobie radę. Nałożył na siebie obrzydliwy sweter i nieprzylegające do ciała spodnie. Wyszedł z łazienki i ujrzał własnego siebie, załamanego, siedzącego na łóżku, w totalnym dołku. 

-Co jest Granger? -Zapytała „Hermiona” 

-Echh… -Westchnęła. -A co jeśli wszystko pójdzie nie tak? Co jeśli Higgs, nie polubi mnie ani jako ja, ani jako Ty? -Zapytała. Ta postawa nie była podobna do prawdziwego członka rodziny Malfoyów. Zdecydowanie nie. 

-Eee… nie. Na pewno wszystko pójdzie dobrze. -Odpowiedział, chociaż w rzeczywistości wiedział jak to się skończy. Wszystko zgoni na to, że Higgs jest stukniętym pacanem. -W końcu nikt mi nie nie oprze, co nie? 

-Polonizowałabym. Niestety nie mamy na to czasu. -Westchnęła. -Dobra Malfoy, słuchaj. Masz się zachowywać jak ja. Jak ja… Dotarło? Nieco lepsza ja, bez mądrzenia się, wyluzowana, kusząca… -Ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło. Na dodatek blade policzki Malfoya zapłonęły gorącym rumieńcem. 

-Przestań Granger! Przynosisz mi obciach. Ja się nie rumienię! -Oburzył się Malfoy. -Zniszczysz mój imidż, jeżeli się nie ogarniesz!

-Och w porządku… Ale Malfoy, ja nie jestem podobna do Ciebie. Co jeżeli Pamela wyjdzie? Jeżeli Cię nie polubi? -Zapytała i spuściła swój wzrok na buty. 

-Daj spokój. Ona leci na mój wygląd, nie charakter. -Machnął niedbale ręką i usiadł obok Granger na łóżku. -Wiesz, dziwnie być takim karłem. Współczuję Ci. 

-A Ty masz za długie nogi. Plączą mi się. -Odgryzła się Hermiona i uśmiechnęła ironicznie. 

-Gdzie się z nim umówiłaś? -Zapytał. 

-W Trzech Miotłach. Na herbatę.

-Herbatę? Pijesz herbatę na randce? -Zapytał zdziwiony. -Na randkach pije się wino, wino Granger. -Zakpił. 

-Och, przestań Malfoy! A Ty gdzie się umówiłeś z Pamelą? 

-Ja… eee… nie wiem. Ona Cię poprowadzi. Spotkaj się z nią przy wyjściu. -Powiedział, a jego ton wskazywał, że wcale się nie przejmuje tym, jak wypadnie na spotkaniu z uroczą ślizgonką. 

-Malfoy, za dwadzieścia minut wychodzimy. Chodź już lepiej. -Hermiona w ciele Draco, wstała i spojrzała na niego z dziwnym błyskiem w oku. Takim, jakiego Malfoy nie mógł posiadać w oczach.

-A Granger, tu masz mój płaszcz. -Malfoy machnął różdżką, przywołując w ten sposób swoje odzienie i podał go, wyższej o półtorej głowy, Hermionie. 

Dziewczyna założyła czarny, długi płaszcz i również pokazała chłopakowi swoje ubrania zimowe. Malfoy wsunął na zgrabne stópki długie, zimowe kozaki, nałożył brązowy kożuch i razem udali się pod Wielką salę, gdzie na „Dracona” czekała już Pamela wystrojona jak szczur na otwarcie kanałów. Pożegnali się lekkim skinieniem głowy i po chwili osobno wyszli ze szkoły. 

*

Draco był bardzo podekscytowany. Już nie mógł się doczekać, aż zrobi z Granger, a może i nawet z Higgsa pośmiewisko. Szedł zaśnieżoną uliczką wzdłuż przeróżnych sklepów i kafejek, aż w końcu dotarł na miejsce. Przez okno dostrzegł sylwetkę dawnego szukającego ślizgonów, który wyglądał, zdaniem Dracona, jak frajer. Włosy miał ułożone na żel, a ubrany był w jasną, prążkowaną koszulę. 

-Matoł… -Prychnął pod nosem i wszedł do baru. 

-Hermiona! Cześć! -Higgs wstał i już chciał jej pomóc zdjąć z siebie kożuch, lecz Draco gestem ręki zaprotestował.

-Jestem niezależną kobietą. Poradzę sobie. -Odparł poważnie i zajął miejsce naprzeciwko przystojnego chłopaka. 

-Eee w porządku. -Mruknął zmieszany Higgs. -Wiesz, naprawdę Ci chciałem podziękować za te korepetycje. Sprawiałem wiele problemu i…

-Ee tam! Głupiego i tak nie nauczysz. Zgodziłam się tylko dlatego, że jesteś ostrym zawodnikiem. -Powiedział i mrugnął do niego zalotnie.

 Higgs wytrzeszczył oczy. Hermiona Granger i takie zachowanie? Coś takiego. Mimo wszystko, spodobało mu się to. 

-Ty też wyglądasz dziś świetnie. -Skomplementował „ją” brązowowłosy. 

-Co Ty gadasz! -Sprzeciwił się Draco. -Moje włosy wyglądają jak brudna szczota. Spójrz tylko! 

-Nie prawda. Wyglądasz jak zawsze… olśniewająco. -Odpowiedział dziwnie speszony. 

-Jak tam sobie chcesz. Zamówisz coś? Czy będziesz tak siedział jak tyczka w grochu? -Zirytowała się „Hermiona”

-Aa… tak. Jasne, już idę. -Powiedział chłopak i wstał, popatrzył jeszcze na Hermionę, przyglądając jej się i upewniając zarazem, czy to na pewno jest ta Hermiona Granger.

Przyniósł ze sobą dwie filiżanki herbaty, z których wydobywały się kłęby pary. Postawił jedną pod nosem „Hermiony” i uśmiechnął się czarująco. 

-Boli Cię ząb? -Zapytał Malfoy patrząc na niego z przekąsem.

-Co? Ee... nie. -Odparł zawstydzony. 

-No dobra. Pozwolisz, że się sztachnę? -Zapytała „Granger” i widząc zdezorientowaną minę Higgsa pociągnęła nosem, wciągając opary w nozdrza. -Och, ależ to cudowny zapach. -Powiedziała, a Higgs zaśmiał się pod nosem. To było błazeńskie. I o to chodziło. 

Spojrzała na niego z gniewem i prychnęła, udając obrażoną. 

-Bardzo ładny sweter. -Powiedział chłopak, aby rozluźnić nieco atmosferę. 

-Wyglądam jak Ronald Weasley. Wieśniacki, ale grzeje lepiej niż piec hutniczy, a na dworze zimno… sam rozumiesz. -Odpowiedział Malfoy obtulając się ramionami. 

Między nimi zapadła cisza. Higgs nie miał pojęcia co odpowiedzieć, a jego mina mówiła sama za siebie. Najdziwaczniejsza randka w jego życiu.

-Wiedziałeś, że Grobla olbrzymia w Irlandii Północnej składa się z około 37 000 kolumn skalnych takich samych kształtów i rozmiarów. Nie zbudował ich człowiek- kolumny są dziełem wulkanów. -Zapytał Malfoy upijając łyk herbaty, krzywiąc się przy tym niesmacznie. 

-Eee nie… nie miałem pojęcia… -Mruknął Higgs. 

-Co to za paskudny drink? -Zapytał z grymasem na twarzy Malfoy. 

-To… herbata. Twoja ulubiona. Mówiłaś mi wczoraj jaką lubisz. -Odpowiedział. 

-Dobrze, że mam swoje. -Oznajmiła „Hermiona” z ulgą i wyciągnęła z torebki buteleczkę z eliksirem wielosokowym. Wzięła spory łyk i powstrzymała się od głębokiego beknięcia. 

-Można spytać co tam masz? -Zapytał chłopak patrząc na „Hermionę" z zaciekawieniem. 

-Słabe, więc musi mi starczyć, nie dam Ci i tak. -Odpowiedziała i schowała flakon z powrotem do torby. -Co tak patrzysz?

-To alkohol? -Zapytał zdumiony. Nigdy się nie spodziewał, że Hermiona Granger nosi w torbie trunki. 

-Mówiłam, że słaby. -Zirytowany Draco już miał dość tego durnego Higgsa. Widząc niezrozumiałe spojrzenie swojego towarzysza dodał. -Jestem troszkę uzależniona. -Zachichotał sztucznie. Jego plan zniszczenia Hermiony w oczach tego chłopaka szedł jak po maśle. 

-Zmieniłaś się. -Stwierdził. -W Slytherinie. 

-Nieee, zawsze taka byłam. -Odparł Malfoy od niechcenia. -Tutaj czuję się swobodnie. 

-Szkoda, że akurat musiałaś się przenieść. Moglibyśmy spędzać więcej czasu… -Powiedział chłopak, uśmiechając się uroczo. 

-Eee nie sądzę. Jeszcze by mi szare komórki obumarły. Nie obraź się, ale jesteś trochę głupi. -Zachichotał Malfoy i również uśmiechnął się uroczo. -Znasz Draco Malfoya? -Zapytał. 

Jasne, że Higgs go znał. Jakżeby mógł nie? 

-Tak. Wredny typ. Zabrał mi miejsce w drużynie… -Higgs wyraźnie się zdenerwował. On naprawdę nienawidził Malfoya. 

-Przystojniak. -Powiedział Malfoy ustami Hermiony, która zapewne nigdy by czegoś takiego nie powiedziała. 

-Przystojniak? -Zapytał zdumiony towarzysz Malfoya. 

-No jasne. Lece na niego! I wiesz, nie dziwię się, że zajął Ci to miejsce. Grasz beznadziejnie. Zero taktyki. -Prychnęła. 

-Słucham?! -Oburzył się chłopak. Miał już serdecznie dość tej podłej „Granger” -Od kiedy Ty interesujesz się quddichem? I od kiedy lecisz na Malfoya?! Sama mi mówiłaś, że go nienawidzisz. Jesteś dziwaczna! -Stwierdził i wstał z krzesełka. Założył na siebie granatowy płaszcz i już miał zamiar wyjść z restauracji, ale postanowił dodać coś na koniec tej potwornej randki. -Masz paskudny ten sweter. Kasztanowy… pfff… wygląda jak gówno! -Krzyknął tak, że usłyszał go cały bar. 

-Dupek! -Udała oburzenie „Hermiona” i wylała swoją gorącą jeszcze herbatę na tors chłopaka, po czym złapała za swój kożuch i wyszła z pubu. 



12 komentarzy:

  1. Ten rozdział to po prostu mistrzostwo! Śmiałam się tak, że aż mama pytała czy się dobrze czuję :D Dziękuję za polepszenie humoru z samego rana!
    Czyżby Draco był zazdrosny? Te jego teksty po prostu mnie rozłożyły na łopatki :D
    Życzę weny na kolejne rozdziały ;)
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Fajnie, że się podoba, bardzo mnie to cieszy :)

      Pozdrawiam! :D

      Usuń
  2. Ohh.. ciekawe, ciekawe! Draco jako Hermiona i Hermiona jako Draco powiadasz? To musiało się źle skończyć 😂 Czekam na następny ♡
    www.crazy-in-love-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam #Hedwiga

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohh.. ciekawe, ciekawe! Draco jako Hermiona i Hermiona jako Draco powiadasz? To musiało się źle skończyć 😂 Czekam na następny ♡
    www.crazy-in-love-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam #Hedwiga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :D Czekam na pierwszy rozdział u Ciebie :D

      Usuń
  4. Cześć! Dopiero trafiłam na Twój blog i muszę powiedzieć że jest genialny!!! Draco w tym rozdziale wymiata!!! Uśmiałam się jak nigdy!!! Pisz dalej, pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dziękii! :D Bardzo się cieszę, że tu trafiłaś i się spodobało :) Przy wolnej chwilce na pewno wpadnę!

      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Cześć!
    Trafiłam na twojego bloga wczoraj i powiem, że jest strasznie ciekawy *-*
    Ogółem kreatywny pomysł na bloga.
    Da się w naprawdę wielu rozdziałach pośmiać.
    W tym rozdziale również, kiedy Draco udawał Hermionę, uśmiech nie schodził mi z twarzy.
    Nie zauważyłam błędów.
    Życzę weny i czekam na nexta!
    Pozdrawiam
    ~Juna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :) Błędy na pewno się pojawiły, ale zastanawiam się nad betą, być może sobie kogoś załatwię :D

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Jeju. To było świetne. Uśmiałam się jak głupia:DDD Czekam na next'a :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Zapraszam nad ranem w czwartek, bądź ewentualnie w piątek, w normalnej cywilizowanej porze :D

      Usuń