Witajcie!
Już dzisiaj przychodzę z nowym rozdziałem, ponieważ w ciągu następnego tygodnia przypuszczam, że nic się nie pojawi. Jest to spowodowane wyjazdem z kraju, a co się z tym wiąże- słaby internet. W każdym razie, jest to jednorazowa taka akcja, mam zamiar dodawać rozdziały co kilka dni.Dziękuję również za wszystkie komentarze pod postami, to dla mnie wiele znaczy.Zapraszam do czytania. :)
Nilkrokusy.
Draco podążał za Hermioną, która prowadziła ich do jednej z nieużywanych klas, chłopak co jakiś czas szturchał dziewczynę, przez co bez ustanku wpadała na kamienne ściany. Początkowo próbowała to ignorować, ale kiedy uderzyła się na tyle mocno, że musiała wymasować swoje ramię, zdenerwowała się.
-Możesz przestać? -Powiedziała miłym tonem, z uśmiechem wymalowanym na twarzy, żeby go nieco poddenerwować.
-A co dostanę w zamian? -Uśmiechnął się równie żałośnie. Hermiona nie widziała Draco jeszcze w takim wydaniu. -I nie szczerz się tak Granger, masz takie wyrośnięte zębole, że zaraz…
-Zamilcz Malfoy. Nie mam ochoty Cię słuchać -Nie dała mu skończyć.
-Daleko jeszcze? -Zapytał znudzony.
-To tutaj, stój tu. -Powiedziała, po czym weszła do jednej z nieużywanych klas.
Malfoy przez dobrych kilka minut rozważał, czy nie dać nogi, bo świadomość, że przez kilka godzin będzie musiał wypełniać nijakie papiery, na dodatek w towarzystwie Hermiony, nie za bardzo mu odpowiadała. Chociaż… mógłby się nad nią poznęcać. W ostateczności postanowił nie dawać jej satysfakcji i udawać, że bardzo mu się to podoba. Mijały minuty, a dziewczyna nie wychodziła.
-Granger! Co Ty tam robisz! Rodzisz?! -Krzyczał poirytowany.
-Oo, Malfoy! -Powiedziała uchylając drzwi. -Na co czekałeś?
-Kazałaś mi tu stać, już zapomniałaś?
-Oh nie sądziłam, że mnie posłuchasz. A jednak, grzeczna fretka.
-Czyli stałem tam dwadzieścia minut na darmo? -Zapytał nie kryjąc złości.
-Dokładnie tak, Malfoy. -Powiedziała z uroczym uśmiechem. -No i na co jeszcze czekasz? Na oklaski? Od zawsze wiedziałam, że kojarzysz trochę z opóźnieniem, ale bez przesady… -Uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-W sumie, postoję. A raczej postoimy, bo wiesz Granger, słaby pomysł ze szlabanem rano. Zanim ja nie skończę tego pisać, Ty nie pójdziesz na lekcje. -Uśmiechnął się złośliwie.
-Nie sądzę. Wejdź. -Wskazała ręką na wnętrze sali. Draco usiadł na twardym, drewnianym krzesełku, przy którym stał stary, spróchniały stolik.
-Mmm ten taboret to prawdziwa rozkosz dla tyłka, specjalnie mi taki wybrałaś?
-Wiedziałam, że Ci się spodoba. Ale do rzeczy, masz swoje papiery, czas do dziewiątej, jeśli znajdziesz chwilę możesz iść na śniadanie, jeśli nie, to już twój problem. Mam cię odebrać czy sam trafisz na lekcje? -Zapytała tonem zatroskanej mamusi.
-Czy to znaczy, że mam tutaj siedzieć sam przez następne -Spojrzał na zegarek -Trzy godziny i dwadzieścia siedem minut?!
-Skoro domagasz się towarzystwa.. -Usiadła na krzesełku po drugiej stronie stolika, Draco odetchnął. -To Ci je załatwię. -Wyjęła spinkę z włosów i przetransmutowała w małą fretke. -Proszę bardzo, Twoja bratnia dusza. -Powiedziała słodko, po czym wstała i wyszła z klasy.
-Cholerna Granger! -Wrzasnął kiedy zatrzasnęła za sobą wrota. -A Ty spinko co tak zezujesz? -Pytanie skierował do małej blond fretki.
-Pisk, pisku, pisk -Odpowiedziała.
-Yy no rozumiem, też nienawidzę Granger. -Westchnął i opadł na krzesło.
W tym samym czasie Hermiona, sprężystym krokiem podążała do wielkiej sali, pomimo, że była dopiero piąta czterdzieści nad ranem, postanowiła pouczyć się co nieco i zjeść wcześniej śniadanie. Miała nadzieję, że zrobi to w samotności, potrzebowała odpoczynku, w pokoju wspólnym ślizgonów słychać było tylko jazgoty, wulgaryzmy i dzikie wrzaski, co ją niezmiernie irytowało. Jako, że była osobą spokojną, lubiła ciszę i spokój. Jednak kiedy dostrzegła rudą czuprynę Rona przy stole gryfonów, wiedziała, że tutaj spokoju raczej nie zazna. Podeszła do stołu, capnęła kanapkę z pomidorem, butelkę soku dyniowego i z zamiarem opuszczenia sali, zwróciła się ku drzwiom.
-Hermiona! -Zawołał Weasley. Nie odpowiedziała, tylko przyśpieszyła krok. -Hermiona czekaj! -Krzyczał Ron.
-Słucham? -Odburknęła.
-Harry kazał mi Cię przeprosić, tak więc sorry. -Powiedział, nie siląc się nawet na miły głos.
-Sorry? Wiesz co, Ron? Jesteś żałosny, nie mam czasu z Tobą rozmawiać. -Powiedziała złowieszczo mrużąc oczy.
-W porządku, ja z Tobą również nie mam ochoty rozmawiać, nikt nie ma. Oszustko.
-Oszustko? A to niby dlaczego? W jaki sposób Cię oszukałam Ronaldzie? -Zapytała wywracając oczami.
-Jesteś w Slytherinie! To wystarcza. -Hermiona nie odpowiedziała, uznała, że Ron to jeszcze większy dupek niż Malfoy, więc po prostu wyszła z sali.
Udała się do biblioteki, gdzie miała zamiar W SPOKOJU poczytać książkę, ale jak zwykle nawet to nie było jej dane. W drodze do raju zatrzymała ją Dafne.
-Cześć szlama. Co tam? -Zapytała trzepocząc swoimi doklejonymi rzęsami.
-O cześć istoto przypominająca masę plastyczną. U mnie w porządku, ale nie zapytam co u Ciebie, bo mnie to nie obchodzi. -Uśmiechnęła się sztucznie.
-Słyszałam, że zabawiasz się nocami z Blaisem, dobry jest? -Parsknęła śmiechem. Hermiona słysząc te słowa od razu pomyślała o Malfoyu. To on musiał jej nagadać, pożałuje tego.
-A Ron? A Ron jest dobry w łóżku? -Dafne opadła szczęka. Nie spodziewała się, że jej romans z rudzielcem wyjdzie na jaw.
-Yy..ee..A co Ci do tego wredna kujonko?
-Nic, słodko razem wyglądacie. Właściwie Dafne, jaki Ty masz kolor włosów? Będzie mi łatwiej wyobrazić sobie wasze dzieci.
-Ślepa jesteś kretynko?
-Pytałam o naturalny kolor. Widząc twoje odrosty, nie sądzę, żeb… -Nie dokończyła, ponieważ Dafne sprzedała jej żarliwy cios w policzek. Hermiona odruchowo złapała się za bolące miejsce, a blondynka pobiegła w głąb korytarza. A pomyśleć, że ten dzień zapowiadał się tak przyzwoicie...
***
Po kilku godzinach spędzonych w bibliotece postanowiła zobaczyć, czy Malfoy skończył swój szlaban, dlatego trzydzieści minut przed rozpoczęciem zajęć udała się w kierunku sali, w której go zostawiła. Przeszła przez próg drzwi i w momencie osłupiała, wyglądała jak spetryfikowana.
-G-Ginny? -Wydukała.
-Oo Granger, widzisz znalazłem sobie lepsze towarzystwo. -Oznajmił ją Malfoy, przyjmując kpiarski uśmiech na twarz.
-Ginny co Ty tutaj z nim robisz? -Zapytała Hermiona zbierając szczękę z ziemi.
-Ja i Draco rozmawiamy.
-Zauważyłam, ale dlaczego rozmawiasz z tym idiotą?! -Wybuchła brązowowłosa.
-Słucham? Pozwól, że ja będę oceniała ludzi, z którymi rozmawiam, Draco nie jest idiotą. -Powiedziała Ginny, po czym odwróciła się w stronę blondyna i uśmiechnęła się uroczo. Co dziwniejsze, chłopak odwzajemnił uśmiech.
-W każdym razie Granger ,skończyłem swoją robotę, będziesz na tyle uprzejma i zejdziesz nam z drogi? -Spytał uśmiechając się złośliwie.
-Ginny, gdzie byłaś w ciągu ostatnich dwóch dni? -Hermiona zignorowała poprzednie pytanie Malfoya.
-A tu i tam, poza tym nie wydaje mi się, żeby to była Twoja sprawa. -Syknęła jadowicie Weasleyka.
Hermiona nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciele się tak zachowują. Co w nich wstąpiło? Ron, Ginny, a co jeżeli Harry też nie chce jej znać? Postanowiła, że nie będzie ubiegała o ich uwagę, ona nic nie zrobiła, nie miała niczego na sumieniu. Wypięła dumnie pierś i powiedziała:
-Masz rację, nic mi do tego. Żegnam. -Wyszła, będąc już za rogiem, puściła się biegiem prosto do swojego dormitorium.
Leżała na miękkim materacu i szlochała w srebrną poduszkę. Nie miała już siły. To był drugi dzień spędzony w Hogwarcie, a ona już miała wszystkiego dosyć.
***
-To co robimy Draco? -Zapytała Ginny słodkim głosem.
-Muszę już iść, zaraz mam eliksiry, narazie. -Powiedział lodowatym głosem, Ginny chyba tego nie zauważyła i pomachała mu na pożegnanie.
Malfoy myślał, że ta akcja z Weasleyówną, powiedzie się nieco lepiej. Miał zamiar odgryźć się Hermionie za to, że udupiła go na kilka godzin ze stertą śmierdzącego pergaminu, mimo jego starań, nie osiągnął wymarzonych efektów.
-Cholera! A pomyśleć, że straciłem aż piętnaście minyt na uwodzenie siostry tego skretyniałego Wieprzleja. -Przeklinał siebie w myślach. Wiedział, że rudowłosa jest w rozsypce, najmłodsza Weasleyka po rozstaniu ze swoim już byłym chłopakiem Deanem, straciła grunt pod nogami, uganiała się za innymi chłopakami, nie biorąc nawet pod uwagę kim są, jak wyglądają. Draco ją wykorzystał, tak po prostu.
Będąc w progu do klasy gdzie odbywały się eliksiry dostrzegł parę siedzącą w drugiej ławce, która chichotała bez przerwy. Coś się w nim zagotowało, bardzo go irytowało, że Blaise poświęca więcej czasu tej całej Granger, niż jemu. Rozłożył się w ostatniej ławce, a po chwili do klasy wmaszerował Snape, rozejrzał się po klasie i przemówił:
-Dzisiaj skupimy się na eliksirze pieprzowym. Zrobicie go w parach. -Powiedział smętnie. -Weasley i Greengrass. -Dafne uśmiechnęła się zalotnie do Rona i popędziła w stronę jego stanowiska. -Malfoy i Zabini, Granger i Potter -Tutaj Snape uśmiechnął się wrednie do Harrego. Parkinson i Nott. -Reszta może sama dobrać się w pary. Zaczynamy. -Profesor stuknął różdżką w tablicę, na której pojawił się przepis i potrzebne składniki.
-Cześć Hermiono -Powiedział Harry. -Wiesz… chciałem przeprosić Cię za Rona, nie wiem co w niego wstąpiło. -Mówiąc to, wzrok skierowany miał we wnętrze kociołka, które w danej chwili było bardzo interesujące.
-Harry posłuchaj.. Ron powiedział, że nie chcecie ze mną rozmawiać, tylko ja nie rozumiem dlaczego, wytłumacz mi, co zrobiłam nie tak. Dobrze wiesz, że to nie moja wina, nie chciałam się przenosić do Slyth… -Nie było dane jej dokończyć, ponieważ Harry mocno uścisnął przyjaciółkę.
-Hermiona, nie ważne co by się stało, ja zawsze będę Twoim przyjacielem. Zawsze, rozumiesz? Nie ma siły, która mogłaby nas rozdzielić, jesteś dla mnie ważna, dla Rona też, tylko sama wiesz jaki on jest, czasem kojarzy z opóźnieniem. -Uśmiechnął się do brązowowłosej.
-Kojarzy z opóźnieniem.. skąd ja to znam. -Pomyślała Hermiona. -A co z Ginny, Harry? Dzisiaj potraktowała mnie tak samo jak Ron, nic z tego nie rozumiem. -Powiedziała, po czym ukryła twarz w dłoniach.
-Z Ginny nie jest dobrze, Dean rzucił ją, a teraz biedna się załamuje.. -To wszystko wyjaśnia, dlaczego tak się śliniła dzisiaj do Malfoya, ale żeby zniżyć się do tego poziomu? -Pomyślała
-Dobrze Harry bierzmy się za robotę. -Powiedziała i delikatnie uśmiechnęła się do przyjaciela. Cieszyła się, że przynajmniej Harry nie odwrócił się do niej plecami. Znali się tyle czasu, nie zniosłaby tego, gdyby ich przyjaźń rozpadła się przez głupią reformę szkolną.
Cudowne mam nadzieje że pojawi się Billiny i Hansy :)
OdpowiedzUsuńWeny ♥
Zapraszam do mnie http://dramione-pojednejstronie.blogspot.com/
Dziękuję bardzo :) Zajrzę jak tylko będzie chwilka czasu :)
UsuńTwoje opowiadania są genialne! Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia ;)
OdpowiedzUsuńA rozmowy Draco i Hermiony mnie rozwalają XD
Czekam na next :*
Dziękuję bardzo :) Następny niebawem!
UsuńTwoje opowiadania...moja psychika puuuf xD Najlepsze są te teksty Hermiony i Draco �� Ja ryczę- dosłownie ��(oczywiście ze śmiechu)
OdpowiedzUsuńKiedy następna część? :)
Mam już połowę rozdziału piątego, chciałabym go dokończyć, może nawet tego wieczoru to zrobię i rano wstawię post. :) Dziękuję bardzo i cieszę się, że się podoba :D
UsuńDobrze, że chociaż Harry nie ma Hermiony w głębokim poważaniu ;) I ten kawałek o dzieciach Dafne ;) Super rozdział :) ~Basiabella
OdpowiedzUsuń