Skomentuj :)

Wyraź swoją opinie na temat bloga, czy też rozdziału. Niezależnie od tego, czy będzie to opinia negatywna, czy też pozytywna. Każdy komentarz pozostawiony tutaj, zostawia za sobą ślad będący motywacją do dalszego pisania. Jeżeli posiadasz swój blog, możesz podesłać link do niego wraz z komentarzem. Z chęcią przyjdę z wizytą i pozostawię opinię po sobie.

sobota, 17 grudnia 2016

ROZDZIAŁ XX

Cześć?

Trudno jest mi się wytłumaczyć, z tak DŁUGIEJ i niezapowiedzianej nieobecności, no ale cóż, jestem po prostu totalnym leserem i w dodatku kłamcą, bo we wrześniu obiecałam wam powrót na oba blogi, a kontynuowałam pisanie jedynie na jednym. Szkoda, bo mogłam już dawno zakończyć tę historię i zacząć nową, ale trudno, czasu się nie cofnie. 
Chciałabym przybliżyć tej garstce czytelników, która ze mną jest, jak sytuacja z tą historią wygląda: otóż rozdziałów mamy dwadzieścia i myślę, podejrzewam, choć nie jestem pewna, że nie będzie ich więcej niż dwadzieścia trzy. Na dzień dzisiejszy opowiadanie ma sto czterdzieści stron i wszystkie ulegną korekcie, bo jak zabierałam się za przeczytanie tego, to po prostu chciało mi się płakać ze śmiechu. TRAGEDIA. W szczególności pierwsze rozdziały, ale lepiej pozostawię to bez komentarza. 
Nie przeciągając, zapraszam do czytania rozdziału, w którym to magiczne uczucie zwane miłością, zaczyna rozkwitać między bohaterami. Wreszcie.

WATTPAD z moimi opowiadaniami.

Nilkrokusy

____________________________________



— Malfoy! — ryknęła Hermiona upadając na zieloną kotarę z herbem Slytherinu.

Kiedy Malfoy wylądował pośladkami na twarzy Hermiony, która natychmiast mocno odepchnęła go w bok, chłopak zrobił fikołka i spadł z niemałej wysokości. Hermiona prędko podniosła się, aby zobaczyć, co stało się blondynowi, ale nie mogła go dostrzec spomiędzy drewnianych belek, na których zawieszone były kotary. Po chwili usłyszała pisk, który brzmiał jak… spanikowany Malfoy.

— Granger! Pomocy! — krzyczał, ale Hermiona wciąż nie wiedziała, gdzie obecnie chłopak się znajduje.

Spojrzała jeszcze raz i wtedy go zobaczyła. Malfoy, uwieszony za kaptur swojej bluzy wisiał na kawałku chorągiewki z herbem Gryffindoru. Mimo że widziała, iż chłopak przerażony nie potrafi sobie poradzić, wybuchła niepohamowanym śmiechem.

— Tak cię to bawi? Ja zaraz zginę! — ubolewał nad swoim losem.

Hermiona zauważyła, że cała ta sytuacja może faktycznie stać się groźna dla Malfoya, dlatego postanowiła szybko zorganizować pomoc.

— Jacob! — krzyknęła w stronę zawodnika, który przelatywał nad jej głową. — Mógłbyś nam pomóc? Malfoy utknął!

Po usłyszeniu jej słów chłopak zanurkował swoją szybką miotłą i zaczął wypatrywać Malfoya. Nie trudno było go odnaleźć, zważając na fakt, że blondyn zaczął wykrzykiwać „że wcale nie utknął!”
Hermiona pisnęła uradowana, kiedy Jacob szybował na niebie tym razem z Malfoyem, który kurczowo trzymał się jego szaty, usiłując nie spaść z miotły, której właściciel chyba specjalnie kierował raz w górę i w dół, robiąc niebezpieczne pętle. Hermionie wydało się to trochę żałosne, bo łatwo było się domyślić, że próbuje się przed nią popisać. Po chwili jednak wylądowali, a Malfoy zszedł z miotły w przeciągu ułamka sekundy i schował się za ciałem Hermiony.

— On jest psychiczny — szepnął jej do ucha przerażonym głosem. — Chciał mnie zabić!

— Wystarczy — powiedziała, łapiąc Malfoya za dłoń, aby dodać mu otuchy. — Dzięki Jacob, nie wiem, co by z nim było, gdyby nie ty.

— Moja psychika byłaby o wiele spokojniejsza — wyjaśnił Malfoy.

— Eeee… nie ma za co. Widzę Draco, że strach cię obleciał — zakpił Jacob.

Malfoy zacisnął pięść na palcach Hermiony, co oznaczało nic innego jak furię.

— Nie wiem jak ty… — zaczął podniesionym głosem.

— Koniec! Uspokój się! — krzyknęła Hermiona i pociągnęła go za sobą, prowadząc do zamku.

W trakcie drogi żadne z nich się nie odezwało, lecz atmosfera między nimi jakby się rozluźniła.
Malfoy nie potrafił oderwać od niej wzroku. Jej rysy twarzy były takie rozluźnione, choć wiedział, jak bardzo jest na niego zła. Kto by pomyślał – oni, znający się tak dobrze, jak najlepsi przyjaciele. Spędzone z nią miesiące sprawiły, że stali się dla siebie bliscy, choć oboje próbowali zachować dystans, nie angażować się. Wydawało mu się, że ona pozostaje zimna, ale z czasem zrozumiał, że jej w jakiś sposób na nim zależy i nie ważne, czy o tym wiedziała, czy nie. Jemu wystarczyło, że troszczyła się i miała dobre intencje, choć lata obustronnej nienawiści powinny wypłukać z niej całą empatię do niego.


Ciężko mu było na sercu z uczuciem, które go obezwładniło, bo wiedział, że przywiązanie do niej go zgubi. Chciał wykorzystać chwile, które może spędzić razem z nią, ale nie potrafił okazać emocji w o d p o w i e d n i sposób, ani ubrać słów tak, by wyrazić to, co czuł od wielu miesięcy.

— Powinieneś nad sobą panować… — Przerwała ciszę Hermiona.

— Nic nie zrobiłem — odpowiedział rozgniewanym głosem.

— Ale się zdenerwowałeś — rzuciła, wchodząc do budynku.

— Twierdzisz, że okazywanie emocji jest zabronione? — zakpił, a ona spojrzała na niego z litością.

— Bezpodstawne oburzenia nie są po prostu na miejscu! — zdenerwowała się, zatrzymując go, kładąc dłoń na torsie chłopaka i spoglądając mu w oczy.

— Nie były bezpodstawne — warknął, spychając jej dłoń.

— Ach tak? A więc co takiego zrobił ci ten chłopak?

— Podoba ci się, to wystarczy — odpowiedział, wymijając ją i szybko ruszając, aby nie mogła go dogonić.

***

— A jak myślisz? — zaśmiał się Blaise, wrzucając sobie ogórka konserwowego do ust i odsuwając od siebie talerz. — Jest z a z d r o s n y!

— Zazdrosny Malfoy? Nie wydaje mi się — odpowiedziała Hermiona i poprawiła włosy, by nie było widać jej zaróżowiałych policzków.

— Hermiono, to wszystko się łączy — stwierdziła Pansy. — Od początku roku się bardzo zmienił. Wydaje mi się, że mu na tobie zależy i tyle — skwitowała i wygładziła kruczoczarne włosy.

Hermiona spojrzała na nią, próbując ukryć zawstydzenie. Od dawna podejrzewała Malfoya, że żywi względem niej jakieś dziwne uczucie. Nigdy nie miała na myśli miłości, czy czegoś w tym stylu, a raczej… W zasadzie sama nie wiedziała jak to nazwać. Wydawało jej się, że chce odbudować ich relacje i to wszystko. Czasem przez myśl przelatywał jej pomysł, że ją polubił, ale potem przypominała sobie jego przykre słowa.

— Nawet jeśli, to nic z tego nie będzie — powiedziała, nalewając sobie do szklanki soku dyniowego.

— Z czego nic nie będzie? — zapytał Malfoy, siadając naprzeciwko niej, spychając z ławy Crabbe’a.

— Z niczego, co mogłoby cię interesować — burknęła.

— A ja myślę, że akurat jego bardzo by to zainteresowało. — Wyszczerzył zęby Zabini i nim Hermiona mogłaby zdążyć, obrzucić go morderczym spojrzeniem wyleciał z sali jak dziki pershing.

Pansy po chwili również wstała z ławki i tłumacząc, że Harry już na nią czeka, wyszła, zostawiając ich samych.


— Przeszło ci już? — zapytała, jak gdyby nic Hermiona, a Malfoy spojrzał na nią, marszcząc brwi.


— Nic mi nie było — odpowiedział, odwracając się w stronę stołu Gryffindoru. — Ej, Potter siedzi nadal przy stole — zauważył.

— Eee, no tak… Faktycznie — mruknęła.

— Podejrzane — stwierdził i oparł podbródek na złożonych dłoniach. — Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie — powiedział, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały.

Hermionę bardzo zaskoczyło to, co usłyszała, ale musiała przyznać, że Draco tym razem zachował się bardzo w porządku.

— Oh, to miło z twojej strony — odparła, bawiąc się srebrną łyżeczką od herbaty. — Nic się nie stało.

— W tym tygodniu jest wypad do Hogsmade — zwrócił się do niej Malfoy, który od dawna z utęsknieniem wyczekiwał odpoczynku w barze Pod Trzema Miotłami, ale tym razem miał zamiar inaczej spędzić to sobotnie popołudnie.

— Tak, jutro — rzuciła zdawkowo Hermiona, z trudem wytrzymując spojrzenie Malfoya, który przypatrywał się jej z dziwnym błyskiem w oku.


— Chciałbym pójść tam z… — Nie zdążył dokończyć, ponieważ Hermiona przerwała mu wymuszonym śmiechem.

— To miłej zabawy, ja się nie wybieram — powiedziała dziwnie urażonym tonem.

Malfoya zatkało. Zupełnie nie wiedział, o co może jej chodzić. Wpadł na pomysł, żeby ją o to po prostu zapytać, ale natrętny głosik w głowie podpowiadał mu, że mogłoby ją to urazić jeszcze bardziej, więc postanowił udawać, że nie zauważył jej dziwacznego zachowania.

— Miałem na myśli ciebie — odparł. — Chciałem zapytać, czy poszłabyś tam ze mną — wymamrotał, a jego policzki delikatnie się zaróżowiły.

— A… ale po co? — wypaliła, a łyżeczka wypadła jej z rąk.

Malfoy wyraźnie się zmieszał, złapał za krawat, gdy Hermiona schyliła się, aby podnieść łyżkę i energicznym ruchem go poluzował, bo poczuł, że robi mu się gorąco. Zmierzwił blond włosy długimi palcami i utkwił wzrok w misce z owocami.

— No, może to dziwnie zabrzmieć, ale na randkę… — wybełkotał tak szybko, że Hermiona nie zdołała go usłyszeć.

— Na co? — zapytała, domyślając się, jak będzie brzmiała odpowiedź.

— Na randkę — powtórzył już nieco pewniejszym tonem, karcąc się w duchu za tę cnotliwość, która zawsze bawiła go w Hermionie.


Patrzył na nią z wyczekiwaniem, ale z jej twarzy, prócz zawstydzenia, nie dało się niczego wyczytać. Kiedy zmarszczyła brwi i uśmiechnęła się delikatnie, wciskając coś do buzi, pomyślał, że na pewno się nie zgodzi, albo wyśmieje i karze mu spadać.


— Eee, tak, myślę, że mogłabym pójść z tobą na randkę — odpowiedziała z naciskiem Hermiona, ale nie patrzyła na niego.

Malfoy dopiero teraz uświadomił sobie, jak żałośnie to brzmi, tym bardziej że oboje zachowują się, jakby mieli pięć lat.

— To spotkamy się przy wyjściu — rzekł, szukając w pobliżu czystego talerza.

— Albo w pokoju wspólnym — zauważyła wspaniałomyślnie.

— Być może — powiedział, ziewając głośno. — Tyle że jestem bardzo śpiący. Dobranoc, Hermiono. — Wstał, zapominając o swoim talerzu i na pożegnanie musnął palcami dłoń Hermiony, na co przechodząca obok Astoria prychnęła z oburzenia.

Hermiona siedziała przy stole Ślizgonów jeszcze dłuższą chwilę, uśmiechając się do siedzącego niedaleko Crabb’a, który wpatrywał się w nią tępym wzorkiem, a gdy przyłożyła swoją dłoń do policzka, uświadomiła sobie, że jest bardzo gorący.

Odkładając filiżankę niedopitej herbaty, wyciągnęła z kieszeni zegarek, który wskazywał godzinę dziewiętnastą i od razu doszła do wniosku, że Malfoy musiał tylko udawać, że chce mu się spać, bo była przekonana, że w piątkowy wieczór będzie on grał do późnej godziny z Blaisem w karty.
Nim jednak opuściła Wielką Salę, z trudem znalazła w tłumie Astorię, która o dziwo na nią patrzyła i uśmiechnęła się do niej złośliwie.

***

— Na randkę — zapytała Pansy z niedowierzaniem w głosie. — Draco Malfoy zapraszający dziewczynę na randkę, też mi coś — prychnęła, ale po chwili uśmiech pełen ekscytacji rozkwitł na jej twarzy.

— Ciszej! — fuknęła Hermiona. — Jeszcze cię usłyszy! — Kątem oka spojrzała na blondyna siedzącego kilka foteli dalej. — I nie gap się tak! — Uderzyła ją w ramie i głęboko westchnęła.

— Och nie denerwuj się, to tylko Malfoy.


— A wiesz, co mi powiedział, jak wychodził z Wielkiej Sali? — zapytała lekko zirytowanym głosem. — Że chce mi się spać i się pożegnał. A teraz siedzi sobie i gra sobie w eksplodującego durnia.

— A co miał ci niby powiedzieć? Musiał chyba jakoś się wywinąć i stamtąd zwiać, bo założę się, że jeszcze chwila, a oboje popłakalibyście się z nerwów — zakpiła Pansy i wróciła do piłowania sobie paznokci.

— Wydaje ci się to takie śmieszne tak? — warknęła. — I wiesz co, mogłabyś zacząć powtarzać do owutemów — zagrzmiała, a Pansy spojrzała na nią z niedowierzaniem.

— Oh daj spokój, mam jeszcze dużo czasu… — rzuciła lekceważąco, ale po minucie zerwała się ze swojego siedzenie i powędrowała do dormitorium po kilka pergaminów z notatkami.

Hermiona siedziała w wielkim fotelu z książką do astronomii w ręku i myślała nad jutrzejszym dniem. W co powinna się ubrać? Przemknęło jej przez myśl, ale po chwili zaśmiała się pod nosem i pomyślała, że jest skończoną idiotką i nie ma zamiaru stroić się na spotkanie z Malfoyem. W duchu jednak wiedziała, że nie ma zamiaru wyglądać tak jak teraz, kiedy miała na sobie rozciągniętą, czerwoną podkoszulkę i szare spodnie, które prędzej zwabiły do niej sklątkę tylnowybuchową niż jakiegoś chłopaka.


Popatrzyła na Dracona, który razem z przyjaciółmi podnosił się ze swoich foteli i ruszali powoli w stronę swoich sypialni. Zanim jednak Malfoy podążył ich krokiem, odwrócił swój wzrok ku niej i uśmiechnął się. Poza tym mogłaby przysiąc, że zanim odwrócił głowę, powiedział do niej bezgłośnie „dobranoc”.

sobota, 3 września 2016

POWRÓT!

Witajcie!!!
Nie było mnie tu całe wakacje i tak naprawdę nie mam pojęcia czy ktokolwiek tu jeszcze jest, ale jeżeli tak to chciałam poinformować tych, którzy wciąż czekają, że opowiadanie niebawem ruszy. Dlaczego przerwałam pisanie? Odpowiedź jest tak banalna, że aż niewiarygodna - NIE MIAŁAM CZASU. Nie wiem jak to jest możliwe, wakacje, czas wolny, prawda? A mimo tego ja nie mogłam znaleźć chwilki na to aby zakończyć to moje pisadełko. Przede mną naprawdę krótka droga, bo podejrzewam, że opublikuję ostatnie trzy, być może cztery rozdziały i to będzie koniec. 

Podobną notkę pozostawiam na moim drugim blogu, którego wkrótce również ukaże się kontynuacja. 

Pozdrawiam serdecznie i mocno całuję, 
Nilkrokusy :*


wtorek, 19 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ XIX

Witam...

Was kochani po długiej przerwie. Już tłumaczę dlaczego po tak DŁUGIEJ... Otóż, miałam okres nieustannego chorowania, a co za tym idzie? Oczywiście nieobecność w szkole! Musiałam się naprawdę sporo pouczyć, dlatego nie miałam czasu na pisanie. Poza tym, sama musiałam przeczytać opowiadanie na nowo, aby w ogóle rozumieć jego sens. Czytając, zdałam sobie sprawę, że to co ja w ogóle tutaj "TWORZĘ" jest po prostu beznadziejne. Będę musiała poprawić wszystkie rozdziały, ale to trochę potrwa, dlatego prezentuję wam mój najgorszy rozdział w historii tego bloga. JEST PRZEJŚCIOWY, dlatego nie bierzcie go jakoś szczególnie pod uwagę, a już na pewno nie myślcie, że dalsze rozdziały będą wyglądały podobnie. Absolutnie nie.
Jeszcze raz przepraszam za nieobecność i za to, że ciągle obiecuję i obiecuję, ale nie mogłam inaczej.

Pozdrawiam
Nilkrokusy ;)

___________


     Przez kilka kolejnych dni, a nawet tygodni, Hermiona odczuwała ogromne zawstydzenie. Cała ta sytuacja nad jeziorem bardzo ją zestresowała i… onieśmieliła? Zdecydowanie tak. Nie miała pomysłu jak witać się z Malfoyem, jak reagować na jego zaczepki, a przede wszystkim jak z nim rozmawiać! Od zawsze byli stawiani w kategorii wrogów, jak mogli stać się przyjaciółmi? Tego nie rozumiała. Faktem jest to, że już od dawna nie patrzyła na niego tak jak przed laty, ale mimo tego, czuła się dziwnie. 
     Malfoy natomiast czuł się absolutnie swobodnie, nie przejmował się tym dziwnym splotem okoliczności i zachowywał się jak… on sam. 
     Podczas jednej z lekcji numerologii, Malfoy postanowił coś zmienić. Nie czuł się dobrze w towarzystwie tej innej Granger. 

     -Przestaniesz się burmuszyć? - zapytał szeptem.

     Hermiona odłożyła swoje pióro na bok i spojrzała na niego surowo. W końcu była lekcja, a ona musiała się na niej skupić. 

     -Wcale się nie burmuszę - wymamrotała. 

     -Uważam, że to śmieszne - zachichotał. - Przecież nic takiego się nie stało. Zachowuj się normalnie - wyszeptał.

     -A ja uważam, że śmieszne jest to, że ty uważasz, że ja się naburmuszyłam - odpowiedziała.

     -To jaka jesteś? 

     -No normalna! - powiedziała zbyt głośno jak na miejsce, w którym się znajdowali. 

     -Ostatnia ławka! - zaświergotała profesor Vector. - Co wy tam robicie?

     Hermiona jęknęła. 

     -Kłócimy się - poinformował Malfoy. 

     -Wcale się nie kłócimy! - oburzyła się Hermiona. 

     -Kłócimy - odrzekł Malfoy. 

     Profesorka patrzyła na nich jak na wariatów. 

     -Wcale nie, Draco! - Hermiona uśmiechnęła się sztucznie i próbowała opanować sytuację. 

     -Teraz z ciebie taki pieszczoch? - zdziwił się chłopak. 

     Hermiona była pewna, że po klasie przemknęło cichutkie „uuuuu”. Rozejrzała się zażenowana i dostrzegła purpurowego Rona. Na jego widok sama się uśmiechnęła. 

     -Proszę o spokój - wysapała wściekła nauczycielka. 

     Oboje skinęli głowami. 

     Lekcja nie trwała długo. Mimo tego, że Malfoy przestał ją zaczepiać i zagadywać, nie potrafiła się skupić. W głowie miała zbyt dużo myśli i niewyjaśnionych słów. 
     Kiedy oboje opuścili pracownię, szli ramię w ramię, nie odzywając się do siebie. Chyba byli obrażeni… Chyba. 

     -Co robimy dziś po południu? - zapytał Malfoy. 

     Teoretycznie to pytanie powinno ją zdziwić, lub zaskoczyć, ale praktycznie wcale tak nie było. Blondyn od dawna próbował spędzać z Hermioną jak najwięcej czasu. 

     -Co chcesz - burknęła. 

     -A ty co chcesz robić? Blaise ma dzisiaj trening, a Pansy i Potter chyba próbują się uczyć - wyjaśnił. 

     -Co znaczy „próbują”? - Odwróciła głowę w jego stronę. 

     -Chyba nie sądzisz, że Pansy zmarnuje popołudnie na naukę? - zaśmiał się. 

     Hermiona spojrzała na niego z niezrozumieniem. 

     -Ohh - jęknął. - Pójdziemy na trening ślizgonów - zadecydował. 

     Tkwiąca w niej niezręczność, zamiast maleć, wciąż wzrastała. Budziła się na nowo, jakby każde słowo wypowiedziane przez tego chłopaka sprawiało, że odczuwała chwilę pocałunku ciągle i ciągle. Bez przerwy. Bez ustanku. 
     Czuła, że powoli zaprzepaszcza szanse na ich wspólną przyjaźń. I nie mogła pojąć własnej niezręczności. Dlaczego delikatny całus, który uchodził za nawet przyjacielski, aż tak ją naelektryzował?
     Gdyby nie wstydziła się swoich myśli, albo chociaż dopuszczała je do własnej świadomości, bez wątpienia by stwierdziła, że wieczór balu, który spędziła z Malfoyem, był jednym z najlepszych momentów w jej życiu. 
     Jakież to idiotyczne! Ocierać się o obcowanie z istnym bóstwem! Tak powiedziałby Malfoy… Ale nie poruszał tego tematu. Najwyraźniej uznał go za nieistotny. Ona nie. Uwzględniała ową prawdę, a to, że twarz blondyna nawiedzała ją we snach, to już inna, odległa sprawa. 
     Myślała, że normalne stosunki, takie jak przedtem, nieco ostudzą świadomość tej jakże cudownej omyłki. Mimo tego, nie potrafiła być oziębła. Nie dla niego. 

     Kiedy oboje znajdowali się na boisku, poczuła się nieco lepiej. Widząc swojego czarnoskórego przyjaciela, snującego między pętlami na miotle uspokoiła się do poziomu… unormowanego. 

     -Dlaczego zrezygnowałeś z latania? - wypaliła. 

     Spojrzał na nią zszokowany. 

     -Wiesz, to nie dla mnie - stwierdził, drapiąc się po głowie. 

     -Nie dla ciebie? - prychnęła. - Grasz świetnie! 

     -Ouuu, dzięki Granger, ale nie masz racji - zaśmiał się złośliwie. 

     Policzki Hermiony poróżowiały. 

     -Nie miałam na myśli… Nie to, wiesz, że nie jestem fanką tego sportu i nie mnie to oceniać - wydyszała. - Ja po prostu nie chciałam ci sprawić przykrości.

     Malfoy spojrzał na nią smutnym wzrokiem.

     -Nie obraź się, nie o to mi chodziło… 

     Malfoyowi nie było wcale przykro. Doskonale wiedział, że w roli szukającego nie sprawował się najgorzej. Niestety widok zmieszanej Granger był dla niego zbyt kuszący. Jej komplementy, zmieszane z obelgą… Mmm.

     -Podobam ci się! - Szturchnął ją łokciem w żebro. 

     -Ałaaa! To mnie boli palancie! - wrzasnęła. - I nie, nie podobasz mi się - stwierdziła i przyśpieszyła krok. 

     -Na miotle, to miałem na myśli - powiedział z zażenowaniem, idąc za nią.

     Nagle przed nogami Malfoya wylądował Blaise Zabini w zielonym stroju do quiddicha. Jako ścigający prezentował się zdecydowanie bardziej dojrzale i mężnie. W stroju do gry jego ostre rysy twarzy były bardziej wyeksponowane, a ciemna skóra idealnie współgrała z ciemnym odcieniem zieleni.

     -No proszę, Draco, a wy tutaj? - Udał zdziwionego. - Myślałem, że razem z Hermioną…

     -Zamknij się - uciszył go blondyn. 

     -Przestań i nie denerwuj się - zagruchał czarnoskóry. Najwidoczniej sprawiał wrażenie dojrzałego tylko z pozoru. 

     Malfoy mimowolnie się uśmiechnął. Tylko Hermiona pozostawała nie w sosie.

     -Twój seksowny uśmiech zwiastuje kłopoty, czyżbym sobie nagrabił? 

     -Możesz mi powiedzieć co ty w y r a b i a s z? - zdenerwował się Draco. Żarty przyjaciela zaczęły go nieco drażnić.

     -Mam dobry humor - odparł Zabini.

     -Zatem masz dobry humor… W zasadzie każdy kretyn to zabawna istota - prychnął Malfoy, wymijając Zabiniego.

     -Tak i wiesz co? Podobno wesołość udziela się bardzo łatwo, dlaczego tobie idzie to gorzej, gburze? - zapytał, niby to z oburzeniem. 

     -Zaraźliwe to są choroby, mój poczciwy przyjacielu, a nie twój piskliwy skrzek - odpowiedział. 

     -Mów co chcesz, ja swój głos odbieram jako bardzo melodyjny - stwierdził obrażony. - Ale chyba nie to sprawiło, że masz taki gówniany nastrój, czyżbyście się właśnie żarli, a ja wam przeszkodziłem? - Zabini przeniósł wzrok na Hermionę, która właśnie machała do innych ślizgonów sunących na niebie. 

     Malfoy wyglądał na zdezorientowanego. 

     -Nie, albo w sumie to tak - klasnął w dłonie. - My ciągle to robimy. 

     -Żartujesz? Hermiona się uśmiecha, tak więc wnioskuję, że nie doszło do żadnej jatki - Pokręcił głową. 

     -Tak, masz rację, nie doszło i dlatego jestem wściekły, a teraz, błagam cię, idź, leć, czy cokolwiek innego, jak najdalej ode mnie - powiedział na odchodne i pośpiesznie dogonił Hermionę, która zajmowała miejsce na trybunach. 

     -Dlaczego zostawiłaś mnie z nim sam na sam? - huknął. - Nie widzisz, że ma…

     -Doskonały humor? Oczywiście, że widzę! - żachnęła się. - Właśnie dlatego zostawiłam was samych. 

     -Świetnie, bo ten pajac właśnie zepsuł moje dobre samopoczucie - burknął.

     -Ciekawe, myślałam, że pajac z pajacem zawsze się dogadają, jesteś unikatowy Malfoy - zaśmiała się. 

     -I bystry, seksowny, uprzejmy, zabawny… - wymieniał z zadowoleniem. 

     -I denerwujący… - sarknęła z rozmarzeniem. 
     -Tak samo jak ty, widzisz jak do siebie pasujemy? - odpowiedział sarkastycznie. 

     -I to jeszcze jak, dziwię się, że jeszcze nie zostaliśmy małżeństwem - prychnęła. 

     -Masz rację! Zróbmy to! - powiedział z podekscytowaniem. 

     Hermiona wywróciła oczami. 

     -Granger, zauważyłaś, że tego tematu jeszcze n i e omawialiśmy? - Poklepał ją po dłoni i poczuł jak po jej ciele przechodzą ciarki. - Ouuu, Granger!

     Dziewczyna szybko wyrwała ręce z jego uścisku i wsadziła je z powrotem do kieszeni. Spojrzała na niego karcąco. 

     -Kretyn!

     -Kretyn, który podnieca cię na tyle, że mógłby zapłodnić cię samym spojrzeniem - mruknął.

     -Tak się nie da, to po pierwsze, a po drugie to co mówisz jest idiotyczne, więc lepiej nie rób z siebie prawdziwego idioty i bądź cicho - zagrzmiała. - Przyszłam tu, żeby obejrzeć mecz, na który sam mnie zabrałeś, a teraz jeszcze mi w tym przeszkadzasz! 

     -No już Granger, nie katuj się. Te nerwy… - westchnął. 

     Hermiona już nie odpowiedziała. Była zajęta przypatrywaniu się ślizgonom na miotłach, którzy bardzo zgrabnie podawali sobie kafla, a nowy szukający - Jacob Freedom, wędrował ponad nimi, niczym jaskółka. 

     -Jacob - prychnął Malfoy pogardliwie. 

     Hermiona spojrzała na niego z ukosa. Na jego policzkach rozlewały się różowe plamy, najwidoczniej był zły. 

      -Jesteś zazdrosny? - zapytała. -Podobno sam zrezygnowałeś z quidditcha. 

      -Zazdrosny? Ja, zazdrosny? - parsknął. - Jacob to po prostu głupie imię. 

      -Jasne - zaśmiała się. - I wcale nie jest głupie. 

      -Podoba ci się imię Jacob? - wzdrygnął się. - Może podoba ci się sam Jacob? Hmm? 

      Spojrzała na niego z oburzeniem.

      -Jak zwykle coś wymyślasz! - warknęła. - Jest na trzecim roku! 

      -I co z tego? - prychnął. - Chociaż… ja na trzecim roku wyglądałem jak mężczyzna, a on? 

      Spojrzał na czarnowłosego chłopaka, który właśnie wisiał w powietrzu i rozglądał się w poszukiwaniu złotego znicza. 

      -I byłem popularny - stwierdził z dumą. 

      Hermiona wybuchła śmiechem.

      -Byłeś znany tylko i wyłącznie ze swojej głupoty - powiedziała. - Pamiętasz jak NA TRZECIM ROKU, popłakałeś się, bo Hardodziob delikatnie drasnął ci rękę? - wypomniała mu. 
      Malfoy wpatrywał się w nią intensywnie. Był niemal oburzony jej wspomnieniami. 

     -Delikatnie?! Czy ty jesteś poważna? Omal nie straciłem ręki! - zagrzmiał. 

     -Oczywiście, że delikatnie! I daj spokój, myślisz, że nikt nie widział tego, że udajesz? - prychnęła i ponownie spojrzała na boisko. 

     -Łamiesz mi serce Granger! Kpisz sobie ze mnie czy co? - Malfoy wstał, aby móc jeszcze mocniej gestykulować. 

     -Jak będziesz miał serce, to możemy na ten temat porozmawiać - stwierdziła szorstko. - Mógłbyś się odsunąć? Nic nie widzę - poprosiła niezbyt uprzejmie. 

          
     -To twoja kara - odparł. - Przykro mi, ale dziś nie pooglądasz sobie Jacoba - zagroził.

     -Mnie bóg już wystarczająco ukarał. 

     -Doprawdy, niby jak? 

     -Twoją osobą! - Hermiona również wstała. - Malfoy, odsuń się! 

     -Nie. 

     Podeszła bliżej, wyciągnęła przed siebie ręce i pchnęła go mocno w tył. 

     -Granger! - ryknął Malfoy. 


    Zanim stracił równowagę złapał za jej ramię, przez co oboje wylecieli poza granice trybun. 

_______

Ps. Przeczytałam go właśnie jeszcze raz i jest mi strasznie wstyd. Niestety nie dam rady na dzień dzisiejszy napisać nic więcej. Wybaczcie.

sobota, 19 marca 2016

NOMINACJA DO LIEBSTER AWARD #3 i #4


Co to jest? 

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywane od innego bloggera w ramach uznania za dobrze wykonaną robotę. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na jedenaście pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz jedenaście osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im jedenaście pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował"



Moje odpowiedzi na pytania, zadane przez Druellę Malfoy z bloga http://druellaopowiada.blogspot.com

Za co bardzo dziękuję!

1.Gdybyś mogła być dowolną postacią fikcyjną przez jeden dzień, kogo byś wybrała?

Och to oczywiste, że chciałabym stać się czarodziejem, a ze względu na to, że jestem ciekawa jak to jest być osobą płci przeciwnej, to wybrałabym Draco Malfoya! 

2. Kim chciałaś zostać w przyszłości, kiedy byłaś dzieckiem?

Jako dziecko, chciałam zostać kasjerką. Uwielbiałam kasę fiskalną i ten taki pipacz… Emm… to znaczy to co się świeci i skanuje. Nie ważne, haha. 

3. Jaki jest najbardziej znienawidzony przez Ciebie pairing z HP?

Sevmione. Moim zdaniem, jest nie tyle co absurdalny, co mnie z lekka brzydzi. Pomijając fakt, że Snape kochał Lily, na czym opierała się fabuła książki, to taki stary facet i młodziutka kobieta? 

Oczywiście nie bierzcie mojej opinii do serca! Bo to tylko moje zdanie i niestety, ale mi to akurat nie odpowiada :D 

4. Czym jest dla Ciebie przyjaźń?

Przyjaźń, no cóż, mam właściwie dwie najlepsze przyjaciółki. Z jedną przyjaźnię się już od dziesięciu lat, z tą drugą zaś już siedem. Po tak długim czasie trzymaniu z tymi dwoma, trudno mi zaklimatyzować się w innym towarzystwie. Nigdy nie otwieram się przed kimś tak bardzo jak przed nimi. Nawet w ogóle się nie otwieram. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez nich. Nigdy się nie kłócimy, rozumiemy się jak nikt inny, nie ma czegoś takiego jak wzloty i upadki. Jeżeli mam być szczera, to rzadko widzę, aby ludzie byli tak ze sobą związani jak my trzy. Często się kłócą, rozstają i wracają, jednak u nas nie ma czegoś takiego jak koniec. Niestety, ale przywiązałyśmy się do siebie. 

5. Jakich słodyczy z Harry'ego Pottera chciałabyś spróbować?

Najbardziej to chyba kremowego piwa. 

6. Jest taki film, który Cię doprowadził do łez ?

Igrzyska śmierci! Muszę przyznać, że na drugiej części Kosogłosa płakałam jak bóbr. Już nie wspomnę o książce, przez którą nie mogłam spać kilka nocy i beczałam do poduszki przez kilka dni. Dosłownie. A  tak poza tym to Armageddon, Niemożliwe, Pamiętnik, CJ7, piąta i ostatnia część Harrego Pottera, która zwiastowała koniec tej wspaniałej historii, co było dla mnie diabelnie ciężkie do zaakceptowania i złamało moje serce. 

7.Ulubiony aktor/aktorka ? 

Aktorem zdecydowanie, bezkonkurencyjnie, pierwszorzędnie- Tom Felton. Uwielbiam tego człowieka, ale o tym już wspominałam. Poza tym bardzo lubię również Jasona Stathama, Thomasa Sangstera z Więźnia Labiryntu i Gry o Tron oraz Roberta Pattinsona, czyli filmowego Cedrika! A moją ulubioną aktorką jest Mila Kunis. Piękna kobieta.

8.Gdyby można było cofnąć czas, to co byś w swoim życiu zmieniła ?

Zdecydowanie wcześniej zaczęłabym czytać książki!

9. Ulubione zaklęcie z Harry'ego Pottera?

Crucio!

10. Czekolada mleczna czy gorzka?

Bardziej lubię gorzką, ale czekolada to czekolada. Każdą czeksę lubię. 

11. Kto jest dla Ciebie autorytetem i wzorem do naśladowania

Albert Einstein i George Clooney! A tak poza tym to nawet Draco Malfoy, który potrafi ukryć swoje myśli za zasłoną sarkazmu i arogancji, bo nie ukrywam to jest w życiu przydatne.


Drugą nominację otrzymałam od: Potter Head z bloga

Za co również bardzo dziękuję!

1) Ulubione zwierzę?

Ogólnie nie lubię zwierząt. Być może niektórym wyda się to absurdalne, ale nie lubię. Jeżeli miałabym wybierać to byłby to kot. W sumie zawsze chciałam mieć kota- najlepiej sfinksa kanadyjskiego. Miałam mieć też fretkę, ale po tym jak z mamą naoglądałyśmy się filmików, gdzie demolowały domy, to zrezygnowaliśmy. Choć przyznam, że są całkiem urocze jak na gryzonie. 

2) Ulubiony film/książka?

Cała trylogia Harrego Pottera, ale to już podchodzi pod… obsesję. Uwielbiam całą trylogię Igrzysk Śmierci, Zmierzchu i Więźnia Labiryntu. Kocham i wracam z utęsknieniem :D 

3) Do jakich fandomów należysz?

Jestem Potterhead, Madridist, Belieber i Moonwalker. Jeżeli ktoś by nie wiedział, w co szczerze wątpię, to Madridist oznacza bycie fanem klubu Real Madryt. Jestem fanką od około pięciu lat. Belieber- fan/fanka Justina Biebera (do tego fandomu należę od około czterech lat) Moonwalker to tytuł fana Michaela Jacksona, a Potterhead raczej tłumaczyć nie muszę. 

4) Kim chcesz zostać w przyszłości?

Jak już wspominałam na blogu, swoją przyszłość wiążę z aktorstwem, ale poza tym zastanawiam się nad działem prawnym. Głównie interesuje mnie rola radcy prawnego. 

5) Trzy cechy Twojego charakteru?

Jestem złośliwa, to na pewno. Okrutne, ale lubię komuś czasem, a nawet bardzo często, podokuczać. Dysponuję również dużym buforem poczucia humoru. Jestem nieprzytulista, a nauczyciele powiadają, że nawet arogancka. Ale co oni tam mogą wiedzieć.

6) Ulubiona postać z Harry'ego Potter’a?

Ulubioną jest zdecydowanie Draco Malfoy. Poza moją najukochańszą postacią lubię Bellatrix, Syriusza (co się trochę wyklucza, bo jak wiemy Bellatrix zabiła Black’a) Hermione, Nevilla i Snape’a. Może to kogoś zdziwić, ale niemałą sympatią darzę również Lockharta, który jest moim zdaniem tak głupi, że aż śmieszny. Przez to oczywiście go lubię. Poza tym ostatnimi czasy przekonałam się do Rona. Tak, lubię Rona, choć wcześniej nie znosiłam. I tak, to dlatego Hermiona pogodziła się z Ronem w moim opowiadaniu. 


7) Czekolada czy lody?

Lody. Zawsze mogą być czekoladowe. Prawda?

8) Ulubiona potrawa?

Uwielbiam chińszczyznę, pizzę i fasolkę na ostro z prażonym sezamem. 

9) Jakie jest Twoje Hobby?

Nie mam hobby. Chociaż… pisanie mogę uznać za swoje hobby.

10) Góry czy morze?

Morze. To znaczy… Zazwyczaj odwiedzam miejsca, gdzie są góry połączone z morzem. Lubię to i to, dlatego trudno mi wybrać. Ostatecznie stawiam na morze. 

11) Dramione czy Drarry?

Zdecydowanie Dramione! Drarry… hmm. Czytałam kilka Drarry, ale jakoś mi nie podchodzi. Nie widzę ani Harrego, ani Draco w wersji homoseksualnej. Mało tego! Nawet nie chcę widzieć… 


NOMINUJĘ:





Przepraszam za tak małą ilość nominacji, ale ostatnio nie mam czasu na czytanie blogów, także to musi wystarczyć :(


Moje pytania:

1. Jaki rodzaj literacki lubisz najbardziej?

2. Ulubiona lektura szkolna?

3. Czego najbardziej się obawiasz?

4. Jaka jest Twoja ulubiona para książkowa?

5. Jakie są Twoje ulubione książki? 

6. Co Cię przekonało do Dramione?

7. Kto jest Twoim idolem i dlaczego?

8. Która część Harry'ego Potter'a jest Twoją ulubioną?

9. Jaki jest Twój ulubiony zapach?

10. Co znaczy dla Ciebie słowo "przyjaźń"?